Poznański zegar ratuszowy z koziołkami
Historia miasta jest zazwyczaj także historią znajdujących się w nim publicznych zegarów. Są one świadectwem pewnego poziomu cywilizacyjnego a ich wygląd zawsze mówi o aspiracjach władz miejskich. Pełne dzieje zegarów w Poznaniu są jednak trudne do ustalenia gdyż brak jest zachowanych dokumentów szczególnie tych najstarszych.
O ile można wierzyć zachowanym przekazom, w Wielkopolsce przed 1376 rokiem powstał zegar na wieży katedralnej w Gnieźnie, fundowany przez arcybiskupa Jarosława Skotnickiego (1342-1376), w odbudowanej przez niego wieży. Jego istnienie poświadcza notatka w archiwach miejscowych klarysek z 1418 roku, a z kolei w 1455 roku dowiadujemy się, że miał on 24-godzinną tarczę. Wiemy też o istnieniu zegara na zamku w Koźminie ok. 1400r.
O najstarszym zegarze w Poznaniu dowiadujemy się dopiero w 1431 roku, lecz powstał on zapewne wcześniej. Ten pierwszy zegar poznański zamontowany był, jak się dowiadujemy z późniejszych informacji, na wieży Zegarnej, najwyższej baszcie w obrębie murów miejskich, wzniesionej zapewne jeszcze w końcu XIII w, u wylotu obecnej ulicy Koziej. Informacje o jego naprawach występują do końca XV wieku, lecz zapewne działał dłużej. Wiemy również, że w już w 1440 roku istniał także zegar na wieży katedry poznańskiej na Ostrowiu Tumskim.
Dopiero w latach 1530-tych znajdujemy informację o nowym zegarze na wieży ratuszowej – powstał on zapewne po jej odbudowie w latach 1527-1529, może w 1532 roku. Pierwsza wyraźna o nim wzmianka pochodzi jednak dopiero z 1534 roku i mówi o „gorologii in turri Phoriali”. Zegar ten uległ zapewne uszkodzeniu podczas pożaru miasta 1. maja 1536 roku, w tym właśnie roku pojawia się notatka o niewielkiej opłacie zegarmistrzowi za „laboris in pretorio”.
Naprawa ta nie była jednak w całości skuteczna gdyż pojawia się następnie w 1539 roku nazwisko Franciszka Zegiermistrza z Kalisza, który wykonał w wówczas nowy zegary ratuszowy. W 1541 roku sporządził on także następny mechanizm na wieży kolegiaty św. Marii Magdaleny. Dzwony do tych zegarów, tzw. cymbały, odlał sprowadzony w tymże roku z Brzezin ludwisarz, Bartłomiej Cymbalny.
Zegar na ratuszu, regularnie nastawiany i naprawiany przetrwał do 1550 roku, ale w tym czasie rajcy miejscy postanowili unowocześnić nie tylko sam ratusz, ale i przy okazji miejscowy zegar zamawiając nowy mechanizm u znanego im widocznie, mistrza Bartela Wolfa z Gubina. Zachował się szczęśliwie spisany kontrakt z tym zegarmistrzem, z którego dowiadujemy się nie tylko o oczekiwaniach zamawiających, ale i indykacjach oraz pewnych szczegółów technicznych. Zegar miał być umieszczony na wieży ratuszowej i miał tam mieć trzy tarcze wskazujące godziny dużego zegara i czwartą z godzinami półzegarza. Same cyfry miły być – dwanaście „liczby kościelnej” (łacińskie) i dwanaście „liczby niemieckiej” („arabskie”). Wskazówki miały mieć kształt ręki – jak to często bywało w innych tego rodzaju zegarach. Rozmiary cyfr powinny być wzorowane na zegarze gdańskiego ratusza a sam zegar miał mieć rozmiary identyczne z czasomierzem dotychczasowym. Poznański mechanizm miał także mieć tarczę ukazującą miesiące. Mechanizm wg umowy być wykonany z dobrego i twardego żelaza z Pirny w Saksonii, znanego wówczas ośrodka metalurgicznego. Za dodaną do zapłaty purpurową szatę zegarmistrz miał umieścić także zegar a właściwie jego tarczę – izbie radzieckiej – tak, by wskazywał on czas taki sam, jak na tarczach wieży – a więc musiał być poruszany tym samym mechanizmem.
Zegar miał jednak pełnić także i funkcję ozdobną i rozrywkową: miał on uruchamiać parę figurek bodących się koziołków. Był to zapewne wzorowany na ozdobie zegara jednego z miast saskich, przy którym to parobek rozpędzał bezskutecznie parę trykających się koziołków, nieco uproszczony model. Bartel Wolf mógł znać ten mechanizm a nawet go naprawiać czy rekonstruować, gdyż była to miejscowość położona na tym samym szlaku handlowym, co Gubin, lecz w kierunku zachodnim.
Jak można sądzić z dalszych informacji, zegar poznański, wprawdzie z pewnym opóźnieniem, powstał w 1551 roku. Nie wiemy jednak jak długo działały poszczególne jego elementy, gdyż brak jest precyzyjnych zapisów na jego temat. Sądzę, że mechanizm z koziołkami wcześniej przestał działać, gdyż brak jest późniejszej o nim wzmianki, choć nie jest jednak wykluczone, że wymykał się spod uwagi nielicznych obserwatorów, którzy o Poznaniu i jego ratuszu w XVII wieku pisali. Sam Wolf udzielił na mechanizm 10-letniej gwarancji.
Sam zegar dotrwał do katastrofy w 1675 roku, kiedy wieża ratuszowa trafiona gromem podczas szalejącej burzy została zniszczona razem z zegarem. Jej odbudowa w 1690 roku łączyła się także z odtworzeniem zegara gdyż już z 1692 roku mamy o nim wzmiankę. Wiemy o nim, że w 1712 roku został ujednolicony – od tego czasu na wszystkich tarczach ukazywał on godziny półzegarza. Niestety huragan w 1725 roku ponownie uszkodził wieżę ratuszową, którą dopiero do dzisiejszego wyglądu doprowadziła w 1783 r. Komisja Dobrego Porządku działająca w Poznaniu pod przewodnictwem starosty generalnego i jednocześnie marszałka nadwornego, Kazimierza Raczyńskiego. Na ratuszu był zegar wieżowy, a z przodu budynku, w środkowej wieżyczce mniejszy, bijący kwadranse.
W początku XIX wieku czytamy utyskiwania na temat punktualności zegara a w szczególności braku koordynacji między działającymi wówczas publicznymi zegarami. Poza ratuszem zegar istniał na wieży kolegium pojezuickiego, na katedrze i na poczcie. Ilość ich się mnoży w ciągu XIX wieku. Zakłada się wówczas te mechanizmy na dworcu, na szkołach, fabrykach i koszarach.
Na ratuszu po wielu naprawach postanowiono w 1867 r. zegar zastąpić nowym mechanizmem Carla Weissa z Głogowa. W 1888 roku archiwsta R. Prümers opublikował historię zegara ratuszowego przytaczając umowę z 1550 roku o mechanizmie z koziołkami. Wykorzystano to przy okazji gruntownej restauracji renesansowego ratusza w 1911-1913 roku i postanowiono przywrócić mu dawną ozdobę. Na wieży pozostawiono zegar Weissa, na środkowej wieżyczce w fasadzie budynku umieszczono nowy zegar, który był jednocześnie zegarem-matką dla ok. 30 okolicznych zegarów ulicznych. Przy nim właśnie zrekonstruowano także koziołki, które w południe wynurzały się z bramy i trykały się.
Nowe zegary ratuszowe, mimo narzekań na ich punktualność, przetrwały do 1945 roku – podczas walk o Poznań ratusz, a szczególnie jego wieża, został poważnie zniszczony. Znaleziono w gruzach resztki mechanizmu z wieżyczki i uszkodzone figury koziołków, które przechowano w salach zniszczonego budynku. Prace nad rekonstrukcją zegara i koziołków podjęto w 1953 roku pod kierownictwem inż. Feliksa Kryłowicza, z udziałem zegarmistrza. Przy odtworzeniu zegar korzystano podobno z części uszkodzonego zegara z kolegium pojezuickiego. W 1955 roku ratusz z zegarami i koziołkami został uruchomiony. Wielokrotnie naprawiane służyły one do 1991 roku, w którym nastąpiła poważniejsza awaria. Korzystając z materialnego wsparcia p. Marcinkowskiego, podjęto się rekonstrukcji koziołków i poruszjacego je mechanizmu. Prace te prowadził inż. dr Stefan Krajewski i zegarmistrz Piotr Mikołajczak opiekujący się tymi zegarami.
12.06.1993 roku koziołki ponownie uruchomiono.
Popularność tych figurek w Poznaniu jest znaczna. Co dzień, o dwunastej, gromadzi się przed ratuszem tłum widzów – nie tylko dzieci – czekających na ich ukazanie się. Przyprowadza się wówczas wycieczki zwiedzające miasto. Sam motyw trykających się koziołków stał się bardzo popularny. Od dawna jest on symbolem miasta, jak gdyby drugim, nieoficjalnym jego herbem, wykorzystywanym często w reklamach i promocjach. Od niedawna ich pomnik stanął ma placu Kolegiackim, przed Urzędem Miejskim.
Inne wpisy z kategorii: Zegary, które warto znać