Rolex jako inwestycja?
- Autor: Artur Olszewski
- /
- Dodano: 12.12.2019
- /
- Kategoria: Porady dla kupujących
- /
Aukcja Phillipsa
Sprzedaż Daytony należącej niegdyś do aktora Paula Newmana za 15.5 miliona dolarów sprawiła, że zegarki marki Rolex zaczęły być szerzej postrzegane jako potencjalna inwestycja. Rzeczywiście, najbardziej szokującym elementem tej aukcji Phillips nie był (drugi, po Patek Philippe Henry Graves Supercomplication) rekordowy wynik zegarka na aukcji, a pierwotna cena referencji Daytona 6239, która w 1972 roku wynosiła około 200 dolarów.
Temat „Rolexa” jako inwestycji budzi sporo kontrowersji wśród fanów marki, gdzie pobudki zakupu na podstawie walorów kolekcjonerskich konkretnego modelu (mechanizm, estetyka, historia) często zderzają się z motywami inwestycyjnymi. Rzeczywiście, wielu kolekcjonerów uważa, że zegarki powinny być noszone i traktowane jak przedmioty użytkowe, a nie jako lokata kapitału. I rzeczywiście, mimo że jedno nie wyklucza drugiego, postrzeganie zegarka jak składowej indeksu WIG20 może odwrócić naszą uwagę od jego wartości zegarmistrzowskiej i również sprawić, że nie opuszcza on naszej skrytki bankowej jako tak zwany „safe queen”.
Stąd na forach zegarkowych słychać głosy zmęczenia długimi listami oczekiwania na sportowe modele Rolex lub zniechęcenia cenami na rynku wtórnym wywindowanymi przez rajd inwestorów/spekulantów.
Mimo mojej sympatii dla opinii grona kolekcjonerów, warto przemyśleć czy zegarek Rolex rzeczywiście urósł do miana inwestycji i, co ważniejsze, dobrej inwestycji.
Zegarkowy inwestor
Według definicji słownika PWN inwestycja to przeznaczenie środków finansowych na powiększenie lub odtworzenie zasobów majątkowych. Stąd definicja odzwierciedla subiektywną intencję inwestora do pomnożenia majątku i nie stara się określić rodzaju aktywów, które spełniają kryteria inwestycji. Konsekwentnie inwestycją może być i zegarek Rolex.
Zupełnie inną kwestią jest to, czy kupno zegarka Rolex to solidna strategia w porównaniu z tradycyjnymi metodami inwestowania przez obligacje, akcje, fundusze indeksowe, a nawet konta oszczędnościowe.
W tym zakresie warto rozróżnić potencjał inwestycyjny referencji vintage (powiedzmy tych sprzed 1989 roku, które już od jakiegoś czasu nie są w produkcji) od modeli z aktualnej kolekcji. W przypadku zegarków vintage wartość rynkowa nie jest ograniczona dostępnością modeli na rynku pierwotnym, a jedynie liczbą danej referencji w obiegu wtórnym i apetytem kolekcjonerów. Co najważniejsze, aby zrealizować dobry zakup vintage potrzebna jest spora wiedza na temat danej referencji i duże zaufanie do sprzedawcy.
Dla mniej doświadczonych łatwiej rozpocząć przygodę z nowymi zegarkami z aktualnej kolekcji. Nawet w tym przedziale poprzez ograniczenie podaży na niektóre modele, Rolex sam sprawia, że popyt przewyższa podaż. Ten zabieg prowadzi do nadwyżki cen zegarków na rynku wtórnym, stwarzając tym samym możliwość zarobku dla nabywców na rynku pierwotnym. Ta możliwość sprawia, że rośnie powszechne zainteresowanie marką, tworząc pętlę dodatniego sprzężenia zwrotnego. Drogą przykładu: na dzień dzisiejszy Rolex Submariner 116610LV (Hulk) na rynku pierwotnym kosztuje ok. 8,300 euro, a ceny na rynku wtórnym zaczynają się od około 12,500 euro. Jeszcze bardziej dobitnie to zjawisko ilustruje Rolex Daytona 116500, gdzie cena na rynku wtórnym przewyższa dwukrotnie tą z salonu.
Oczywiście nie każdy nowy zegarek Rolex pozwala na wyjście od dealera z zyskiem. Niektóre modele takie jak Datejust czy Day-Date, jak i inne zegarki z metali szlachetnych, z reguły tracą na wartości po wyjściu z salonu. Stąd dealerzy Rolexa często umożliwiają swoim klientom zakup modeli sportowych cenionych na rynku wtórnym dopiero po zbudowaniu relacji opartej na zakupie mniej chodliwych referencji.
Rolex na przestrzeni lat
Mimo wszystko, jeżeli uda nam się kupić Submarinera w cenie katalogowej, to jakiego zwrotu możemy się spodziewać w skali roku? Oczywiście ciężko wróżyć z kryształowej kuli, więc warto sprawdzić jak cena Submarinera kształtowała się w przeszłości.
W 1980 roku Rolexa Submarinera 5513 (bez daty) można było kupić za około 1 000 dolarów, co biorąc pod uwagę inflację oznacza około 2 900 dolarów w 2019 roku.[1] Dzisiaj taki model z kompletem dokumentów kosztuje około USD 22 000.[2] Stąd, kupując Rolexa 5513 w 1980 roku moglibyśmy liczyć na średni zwrot 5.2% (8% nie uwzględniając efektów inflacji) w skali roku przy sprzedaży w 2019 roku. Oczywiście trzeba wziąć też pod uwagę koszt inwestycji, czyli na przykład serwisy zegarka co 5-10 lat. Mimo tych kosztów, zwrot uwzgledniający inflację powinien pozostać na poziomie około 4.5%.
W tym samym okresie indeks NASDAQ uzyskał podobny wynik, a mianowicie ponad 7% w skali roku (bez uwzględnienia efektów inflacji). Biorąc pod uwagę użyteczność Suba jako EDC dla każdego aspirującego do roli Jamesa Bonda, to całkiem niezły wynik.
Na przestrzeni tego samego okresu jeszcze lepiej sprawdziłaby się Daytona, która z pewnością znacząco pobiła indeks NASDAQ. Oczywiście dużo gorzej poradziły sobie modele Datejust i Day Date, których to wzrost wartości praktycznie zrównał się z poziomem inflacji.
Znak zwycięzcy
Udowodniwszy, że zegarek Rolex może być niezłą inwestycją, warto rozważyć kryteria jakie charakteryzują referencje o lepszym potencjale inwestycyjnym.
Przede wszystkim referencje z ograniczoną produkcją lub te, które nie cieszyły się popularnością z reguły prędzej czy później zyskują na wartości. Świadczą o tym pierwsze Daytony o manualnym naciągu z lat sześćdziesiątych (w okresie kiedy wielu konsumentów preferowało naciąg automatyczny) czy Rolex Milgauss 1019, który został doceniony dopiero w ostatniej dekadzie.
Podobnie, rzadkość lub elementy wyróżniające dany model na tle innych zegarków z epoki to również czynniki wspomagające późniejszą wartość, tak jak w przypadku red-line Submarinera 1680 albo Submarinera 16610LV z bezelem „flat-4”.
Ranga historyczna modelu i powiązanie z ciekawym wydarzeniem także wspomaga wartość, stąd popularność Comexów wykorzystywanych w pracach podwodnych.
Modele z początku serii i tak zwane „transitional references” również są warte uwagi. Jest wiele modeli GMT, np. 16750 lub 16700, które łączą technologię wcześniejszych i nowszych „głównych” referencji, stąd stanowią łakomy kąsek dla kolekcjonerów.
Ważne są także trendy, na przykład Rolexy Bubbleback z lat 30, niegdyś pożądane jako inwestycja w latach 80, dzisiaj są praktycznie zapomniane ze względu na swój filigranowy rozmiar (30-32mm szerokości koperty).
Oczywiście we wszystkich przypadkach trzeba pamiętać o stanie zegarka, obecności papierów i wszystkich oryginalnych części (stare tarcze i inne elementy pokryte trytem często podlegają wymianie podczas serwisu, co ma niemały wpływ na wartość zegarka).
Wasz typ?
Patrząc na dzisiejszy line-up Rolexa i znacznie większą skalę na jakiej odbywa się produkcja (która podwoiła się w przeciągu ostatnich 30 lat), ciężko wskazać inwestycyjnego pewniaka. Stąd w przypadku modeli obecnie produkowanych łatwiej dostrzec okazje dla krótkoterminowych spekulantów i flipperów zegarków sportowych niż długoterminowych inwestorów. Mimo wszystko kierując się powyższymi kryteriami sam zachęcam Was do wskazania modeli, które waszym zdaniem mają szansę stać się kolekcjonerskim (albo, kto woli, inwestycyjnym) hitem.
[2] Na podstawie danych z Chrono24.
- Doceń i poleć nas:
poprzedni
Aurochronos cz. 3 - Squale , Vintage VDB , Ocean Crawler , Aevig , Maison D’Longueville , Kneijnsberg & van Eijk , Crafter Blue , Dijkman Watches , SGS Watches
następny
Warsztaty zegarmistrzowskie - Glashütte