Recenzja Orient Mako III Green

  • Autor: Mieszko Wojtczak
  • /
  • Dodano: 10.08.2019
  • /
  • Kategoria: Recenzje i testy
  • /

Na początek chciałbym zaznaczyć, iż jest to moja pierwsza recenzja, a jako laik i amator czasomierzy mogłem użyć nie do końca sprecyzowanego i fachowego języka. Dlatego z góry proszę o wyrozumiałość. Poza tym recenzja ta będzie dość nietypowa, ponieważ będzie dotyczyć zegarka powiedzmy niekompletnego. Niekompletnego o tyle, iż prezentowany będzie na zdjęciach bez bransolety, którą sprzedałem natychmiast po zakupie. Wynika to z faktu, iż nie lubię bransolet a mój styl ubioru preferuje skórzane paski w towarzystwie jego czerwonego brata, którego również jestem posiadaczem. Mam nadzieję, że mi wybaczycie zwłaszcza, że najważniejszy jest tu sam czasomierz. Zdjęcia zapewne też pozostawiają wiele do życzenia, ale starałem się je wykonać najlepiej jak potrafiłem.

Na początek wypada, choć pokrótce przybliżyć historię tej japońskiej firmy, która jest już obecnie częścią spółki Seiko, a konkretniej Seiko - Epson. Za oficjalny początek należ przyjąć rok 1951, choć de facto korzenie sięgają pięćdziesiąt lat wstecz. Dzięki wkroczeniu na rynek chiński możliwy był dość dynamiczny rozwój firmy. Zaowocowało to wieloma udanymi modelami, z których Orient czerpie do dziś przy okazji wypuszczania nowych egzemplarzy. Przykładem tego może być ostatnia seria Heritage Gothic. Należy podkreślić, iż zegarki Orient cechuje ponadprzeciętna trwałość, co w dzisiejszych czasach jest bardzo ważne. Wszyscy  bowiem "znamy cenę wszystkiego nie znając wartości niczego".

Od samego początku istnienia Orient przyzwyczaił do zegarków idealnie (moim zdaniem) pozycjonowanych w stosunku jakości do ceny. Nie inaczej jest w przypadku omawianego przeze mnie modelu. Mianowicie Orient Mako III o referencji RA-AA0004E19B.

Niniejszy egzemplarz jest zegarkiem prezentującym styl "Diver". Zegarki te charakteryzuje zakręcana koronka, min. 200m wodoszczelność, obrotowy bezel oraz w głównej mierze brak typowych indeksów cyfrowych. Zastąpione są one zazwyczaj indeksami w postaci kół, prostokątów z dużą ilością masy luminescencyjnej, która w trudnych warunkach ma ułatwiać odczyt czasu.

Prezentowany przeze mnie egzemplarz spełnia te wymagania.

Koperta zegarka wykonana jest rzecz jasna ze stali 316L o średnicy 42 mm bez korony. Grubość sięga 13mm. To sporo, ale jak przekonacie się (mam nadzieję) sami te proporcje są całkiem zgrabne. Po bokach koperta jest polerowana. Szczotkowane od góry uszy wypuszczone są łagodnie i opływowo delikatnie zaokrąglając się ku dołowi.

Dodaje to zegarkowi niebywałej smukłości.

Koronka jak wcześniej wspomniałem zakręcana, otoczona jest osłonami, co ma utrudnić do niej ewentualny przypadkowy dostęp. W porównaniu do poprzednich modeli (zgłaszali to użytkownicy) odkręcanie odbywa się bardzo płynnie. Po odkręceniu przechodzimy do pozycji neutralnej, gdzie możemy skorzystać z funkcji dokręcania. Wyciągając dalej mamy możliwość ustawienia daty no i rzecz oczywista w kolejnej pozycji godziny. Jedyną rzeczą, która może niepokoić jest do delikatny luz koronki po odkręceniu. Po zasięgnięciu języka nie jest to rzecz, która może wpłynąć na funkcjonowanie zegarka.

Od spodu mamy zakręcany stalowy dekiel z informacjami dotyczącymi modelu oraz znanym z poprzednich modeli logo przedstawiającymi charakterystyczne dla tej serii Orienta dwa delfiny.

Bezel z odpowiednimi perforacjami wykonano ze stali z nakładką w kolorze butelkowej zieleni, na której umieszczono indeksy liczbowe, co dziesięć. Minutowa podziałka prezentuje się w postaci kropek i podłużnych kresek w wartościach 5, 15, 25 itd. minut. Wszystkie te oznaczenia są w kolorze srebrnym. Wyjątek stanowi godzina dwunasta, która oznaczona jest w postaci niepełnego trójkąta z kropką wypełnioną masą luminescencyjną. Jest to kolejna charakterystyczna i rozpoznawalna cecha Diver'ów.

Tarcza.

I tu przechodzimy do najistotniejszej części, która zadecydowała w moim przypadku o wyborze tego modelu. Ma ona nieco odmienny kolor od tego na bezelu. Jest on niebiesko-zielony lub możnaby rzec morski. Jest po prostu piękny. Szlif słoneczny dodatkowo potęguje niesamowite wrażenie odbioru tej barwy. Ma się wrażenie, że dzięki temu widać, iż środowisko wodne jest to naturalne otoczenie tego zegarka.

Indeksy, co pięć minut są nakładane w postaci delikatnych trapezów. Z wyjątkiem godziny 6, 9 i 12-ej. Te mają odpowiednio kształt prostokątów dla godziny 6 i 9 oraz trójkąta dla godziny 12-tej. Wszystkie wypełnione Superluminovą otoczone metalową otoczką. Pozostałe są w postaci nadrukowanych kresek. Na godzinie 12 naniesiono charakterystyczne logo Orienta, natomiast na szóstej informację o wodoszczelności - 20 bar.

Na godzinie trzeciej mamy okienko podwójnej daty tj. dzień tygodnia i dnia. W Moim przypadku dzień tygodnia wyrażony jest w jeżyku hiszpańskim i angielskim. Ja ze względów iberofilnych wybrałem ten pierwszy. Wskazówki. Godzinowa i minutowa są trójkątne i wydłużone w stosunku do "poprzedników". Dochodzą niemal do krawędzi lunety (proszę o korektę, jeśli źle to ująłem). Podobnie sekundowa z zawadiacką czerwoną końcówką. Oczywistym jest, iż wszystkie mają masę luminescencyjną. Co do "lumy" nie mam żadnych zastrzeżeń. Świeci długo i intensywnie na kolor zielony. Całość przykrywa szafirowe szkło, co jest nowością w tej generacji.

Sercem owego czasomierza jest, co bardzo ważne "In House'owy" mechanizm automatyczny kaliber F6922. 21600 wahnięć. Stop sekunda i dokręcanie to bardzo użyteczne udogodnienia. Mechanizm bardzo dokładny. Jestem nim osobiście zachwycony. Dobowe odchyłki) sięgają od -0,5 do +1,8 sek/dobę. To wręcz kosmiczny wynik. Zobaczymy jak będzie dalej.

Reasumując. Prezentowany model odzwierciedla ideę, która od wielu lat przyświeca producentowi. Dostarczono mi zegarek w świetnym wręcz stosunku, jakości do ceny. Proporcje są idealnie dopasowane. Opływowy bezel świetnie współgra z kopertą nadając całości spójny i zgrabny charakter zegarka sportowego aczkolwiek spełniającego swe codzienne smartcasualowe zadanie dopełnienia stylizacji i wyrażenia siebie. Nie sposób pokreślić tu fantastycznego koloru tarczy, który moim zdaniem jest najciekawszy spośród wszystkich dostępnych. Z paskiem czy to skórzanym czy parcianym, a wiele ich tu pasuje, a nawet na bransolecie jest to na pewno zegarek nietuzinkowy.