Początki "taśmowej" produkcji zegarków mechanicznych w USA
- Autor: Paweł Wąs
- /
- Dodano: 17.11.2017
- /
- Kategoria: Manufaktury
- /
Z przyjemnością na łamach naszej strony prezentujemy dziś materiał opracowany przez naszego forumowego kolegę, który przybliżył nam początek masowej produkcji oraz podzielił się spostrzeżeniami z "rozbierania" jednego z pierwszych mechanizmów z tejże produkcji.
Maszyna parowa i Rewolucja Przemysłowa, którą spowodowała, przyniosła całkowicie nową koncepcje produkcji dóbr.
Stary, mało wydajny system manufakturowy miał zostać zastąpiony przez wielkie fabryki, produkujące szybko i tanio ogromne ilości produktów w sposób powtarzalny.
Nie mogło być inaczej - zmiana dotychczasowego systemu produkcji musiała z czasem dotknąć także branży zegarkowej, co nastąpiło po raz pierwszy w okolicach połowy XIX stulecia.
Wciąż trwają przepychanki między Europą a USA o to, kto faktycznie wynalazł i zastosował taśmowy model produkcji w oparciu o standaryzowane części. Na czoło stawki wysuwa się dwóch kandydatów - szwajcarski Vacheron i (z grubsza biorąc) amerykański Waltham, a w zasadzie jego poprzednicy, z których Waltham finalnie powstał - American Horologue Co i Boston Watch Co z Roxbury.
Faktem jest, że szwajcarski system produkcji znacznie różnił się od amerykańskiego.
W Szwajcarii w tamtym czasie wprowadzono kapitalną metodę usprawnienia produkcji, poprzez powierzanie konkretnym podwykonawcom produkcji konkretnej części. Następnie transportowano części do fabryki finalnie składającej mechanizmy.
System zaproponowany przez Aarona L. Dennisona, założyciela American Horologe Co., był nieco inny, i to ten bardziej kojarzy nam się z "produkcją masową". W fabryce, założonej przez Dennisona w 1850 roku, powstawały od podstaw kompletne mechanizmy, przy czym każdy dział fabryki produkował swój element, z których to elementów kolejne działy składały kompletny mechanizm. Czyli podobnie, tylko w jednym miejscu, a ponadto proces, dzięki zastosowaniu w tego typu fabrykach potężnego silnika parowego napędzającego maszyny, był maksymalnie (jak na owe czasy!) zautomatyzowany, podczas gdy w Szwajcarii części robione były wciąż w osobnych manufakturach.
Powyższe zdjęcia przedstawiają dwa wczesne mechanizmy z Waltham, zaprojektowane i produkowane od około 1860 roku.
W krótkim czasie w USA zaczęły powstawać nowe fabryki:
United States Watch Co w Marion:
National Watch Co w Elgin:
Czy Illinois Watch Co w Springfield:
Można by tak wymieniać niemal w nieskończoność, fabryk powstało wiele, jedne odniosły większy sukces inne mniejszy a jeszcze inne upadły zanim je na dobre otwarto. Produkowano dziesiątki modeli mechanizmów w różnych rozmiarach i klasach wykońzenia, w ilościach, które w okresie upadku amerykańskiego przemysłu zegarkowego, grubo przekroczyły 100 milionów sztuk (same tylko dwie największe fabryki - Elgin i Waltham razem wyprodukowały ok 100 mln, a trzeba doliczyć resztę producentów).
Za pierwszy mechanizm produkowany w USA uchodzi jednak (w sumie niesłusznie) Waltham model 1857.
Prezentowany tu egzemplarz pochodzi z roku 1865, więc posiada już wiele udoskonaleń i modyfikacji, stopniowo wprowadzanych w kilkunastoletnim okresie produkcji. Jak to z reguły bywa - najwięcej zmian wprowadzono w pierwszych kilku latach, które siłą rzeczy ujawniły wiele problemów, z którymi należało się zmierzyć...
I tu dochodzimy do pytania, dlaczego uważam, że model 1857 jest niesłusznie uważany za pierwszy?
Dlatego, że pierwszym modelem produkowanym przez American Horologe Company był 8-dnowy prototyp, którego powstało "tyle co nic" i o istnieniu którego mało kto wie.
Ale, nawet jeśli jako prototyp, zostanie on pominięty w rozważaniach, to pierwszy był pełnopłytowy mechanizm sygnowany (za wyjątkiem pierwszych wyprodukowanych sztuk) Samuel Curtis, od nazwiska jednego z inwestorów. Jest on podobny do modelu 1857, z niego '57-ka się wywodzi, ale to zupełnie inny mechanizm.
Specjalnie zaczynam od stanu "wyjściowego".
Mamy tu garść standaryzowanych części, z których montowano te zegarki.
Czysto teoretycznie, gdyby wziąć kilka Curtis'ów i pomieszać, a potem losowo dobierając elementy, poskładać je z powrotem, wszystkie powinny działać prawidłowo. Oprócz niższej ceny zegarka produkowanego masowo, nabywca dostawał istotną obietnicę szybkiego i taniego serwisowania, w razie uszkodzenia czasomierza. Części nie trzeba było już naprawiać czy dorabiać, można było po prostu zamówić. Coś, co dzisiaj jest całkowicie oczywiste, wtedy było rozwiązaniem rewolucyjnym.
A więc składamy :)
Bęben sprężyny sporo w życiu wycierpiał ale po jego otwarciu okazało się że sprężyna jest nasmarowana (chyba niedawno), więc jej nie ruszałem. Na uwagę zasługuje stosunkowo małe i pełne koło centralne z cienkim czopem.
Koło balansowe wykonano ze stali. Dolny czop jest krótszy, chyba zużyty, zaś sama oś wygląda na wymienioną (balans nie jest całkiem płaski). Włos w tych zegarkach montowano pod kołem balansowym, co oczywiście bardzo utrudniało wymianę.
W lepszych wersjach Walthama (już modelu 1857) zostało to zmienione już w latach 1860-tych, lecz w gorszych modelach "pokutowało" dużo dłużej.
Mechanzim ma wychwyt angielski, również stosunkowo szybko zastąpiony wychwytem szwajcarskim.
Do tych mechanizmów nie ma części zamiennych - to (jak pisałem) zupełnie inny model i części z wczesnych Walthamów to zupełnie inna bajka.
Ze znalezionych defektów:
- szczerbate koło zapadkowe:
-Obcierająca o kotwicę płytka przerzutnika, którą musiałem przesunąć nieco w górę na osi (minimalnie!) - możecie sobie wyobrazić, jak bardzo się bałem
Znalazłem też uszkodzony kamień łożyskowy 4-go koła przekładni i lekko zgięte oba czopy tegoż oraz nieco obluzowany dolny kamień łożyskowy 3-go koła.
Widać, że (niestety) ktoś kiedyś skręcał zegarek na siłę, nie upewniwszy się, ze czopy są w otworkach. Szkoda...
Niestety, nie mam narzędzi, żeby poprawnie naprawić to łożysko, a kamień siedzi w dość pewnie, wiec lepiej taki, niż nieprofesjonalnie naprawiony.
Pyty mechanizmu mają nabite od spodu numerki - pełne 549 lub samo 49. Koła przekładni wskazań mają je wydrapane.
Tradycja stemplowania płyt w USA trwała do około połowy XX wieku. Pomimo, że części pochodzące z produkcji taśmowej pasowały do każdego z produkowanych w danym momencie mechanizmów danego modelu (co świetnie obrazują liczne składaki spotykane na aukcjach w internecie), na pewnym etapie produkcji część z nich otrzymywała numerek i była już przypisana do konkretnego egzemplarza. Następnie była wykańczana tak, by do tego egzemplarza pasować (klasa wykończenia, zdobienia płyt itd.)
Podobnie numerowane od spodu były koła balansowe, i w amerykańskim zegarku koło takze MUSI być oryginalne, inaczej wartość leci na łeb na szyję.
Czemu? To proste - w jednej fabryce, nawet w obrębie jednego modelu, powstawały mechanizmy o różnej klasie jakościowej i przewidzianej dokładności chodu. Balans by przypisany do zegarka jak wszystkie jego płyty i są to elementy, których po prostu się nie wymienia, nawet jeśli są uszkodzone.
Zupełnie inaczej rzecz się ma np z powojennymi zegarkami radzieckimi czy większością szwajcarskich, gdzie uszkodzony balans, czy mostek można wymienić i jest to poprawnie przeprowadzona naprawa...
Oczywiście, widuje się też fabryczne pomyłki...
Mechanizmy składane były w partiach po 10 (w przypadku Illinois'a) identycznych sztuk i prawdopodobnie pracownik pomyli mostki lub mogły zostać zamienione w trakcie serwisowania dwóch sztuk eksploatowanych np przez tą samą firmę (choćby kolej).
Take home message - w zegarkach z USA raczej nie wymieniamy części, a na pewno nie te numerowane. Będzie lepiej chodzić, ale znacznie straci na wartości...
Łożyska balansu... Jedna ze śrub jest wkręcona na siłę - nie wykręcałem...
Przekładnia chodu z angielskim wychwytem.
Ja wybrałem najwygodniejszy dla większości amerykańskich pełnopłytowców sposób składania górą do dołu, jednak ten mechanizm jest inny.
Po pierwsze - nie ma jeszcze możliwości włożenia bębna na koniec montażu, po skręceniu dwóch głównych płyt ze sobą (patent Burta), po drugie - ma dodatkowy mostek od strony tarczy i wielki otwór na trzecie koło przekładni.
Dlatego podczas składania należy koło trzecie i czwarte usunąć, bo czwarte wypadnie a trzecie będzie przeszkadzać.
Wiem, co mówię, bo ja wyjąłem tylko czwarte i o mało nie rozgniotłem trzeciego, które zaklinowało się pomiędzy łożyskiem, z którego wypadło, a kołem centralnym. Oba koła można włożyć później, przez otwór od strony tarczy...
Zapadka i jej sprężynka są wypolerowane na wysoki połysk.
Specjalnie uformowana śrubka zapewnia płynną pracę zapadki.
Od strony tarczy to już wszystko.
Pozostaje przypiąć tarczę pinami (nóżki mają dziurki, w które wsadza się bolce po drugiej stronie płyty) i założyć balans i wskazówki:
Niestety, już bez obcierania płytki przerzutnika o kotwicę, mechanizm wciąż nie bardzo chce chodzić w pozycji tarczą w dół.
Czop jest krótki, ale nie bardzo krótki - myślę, ze z cieńszym kamieniem łożyskowym szedłby jak burza, ale nie chcę za bardzo ingerować w oryginalność elementów. Zostawię jak jest
Jak pisałem - firma produkująca te mechanizmy szybko upadła, ale na jej "gruzach" powstała słynna fabryka w Waltham, produkująca dobrej klasy zegarki do 1950-go roku (a stoi dalej i podziwiana jest po dzień dzisiejszy).
Pierwszy mechanizm by wysokiej klasy, 15 kamieniowy i pięknie, starannie wykończony. Kawał historii, to dla mnie ogromny zaszczyt móc ją Wam tu przedstawić
Kilka dni temu, na forum ukazało się kolejne opracowanie pmwas, zapraszamy serdecznie do zapoznania się z lekturą oraz wzięciu udziału w dyskusji.
Zobacz więcej- Doceń i poleć nas:
poprzedni
Nowość od BAUME & MERCIER
następny
Nieżyje kolekcjoner i miłośnik radzieckich zegarków - Mark Gordon