Droga ku zatraceniu, czyli zegarki w moim życiu. Celebrytka...Eterna KonTiki.

  • Autor: Adam Zawadzki
  • /
  • Dodano: 19.12.2024
  • /

Kilka lat temu napisałem artykuł na klubową stronę, ot, takie zwierzenia miłośnika zegarków. Podczas pisania tekstu miałem ogromne problemy z koncentracją, ponieważ mój umysł, a raczej moje serce, zawładnęła Eterna Kontiki Date. Pewnie nie pamiętacie, ale pisałem wtedy, jak to rytmiczne Kon - Tiki, Kon - Tiki, Kon - Tiki przerywało mi pracę i nie pozwalało skupić się na konstruowaniu kolejnych zdań. Tekst robił się coraz bardziej chaotyczny i ociężały, a ja nie potrafiłem go poskładać, aż wreszcie dopisałem krótki fragment o moim zegarkowym marzeniu, o mojej gwiazdce z nieba, o Eternie Kontiki. Przyznam szczerze, że serce biło mi wtedy w rytmie Kon - Tiki do tego stopnia, że rozum przegrał, przegrał też portfel, a na mym nadgarstku pojawiła się ona: czarna Eterna Kontiki Date. Poddałem się. Jak śpiewał nieodżałowany Jerzy Stuhr: "czasami człowiek musi, inaczej się udusi". Uznałem zatem, że granice są po to, aby je przekraczać i tym samym stałem się właścicielem upragnionego zegarka. Ale Eterna Kontiki to nie tylko zegarek, to chyba jednak coś więcej. To olbrzymi bagaż historii i emocji, bo Eterna Kontiki nieodzownie łączy się z wyprawą kontiki oraz jej głównym inicjatorem - Thorem Heyerdahlem, który zresztą zwykł mawiać: "Granice? Nigdy żadnej nie widziałem, ale słyszałem, że istnieją w umysłach niektórych ludzi." Czyż ten zegarek nie jest stworzony dla mnie? Czyż autor tych słów nie zwracał się wprost do mnie? To musiało być przeznaczenie...

Jako dumny posiadacz Eterny Kontiki postanowiłem zgłębić historię jej niecodziennej nazwy. W ten sposób dowiedziałem się co nieco o wyprawie kontiki, o jej pomysłodawcy Thorze Heyerdahlu i o samej historii zegarka. Ale to były tylko informacje z Internetu, a ja chciałem więcej. Postanowiłem zatem zakupić książkę o wyprawie kontiki, bo i sama wyprawa wydawała mi się nadzwyczaj interesująca. Po kilku dniach książka dotarła, a ja, uzbrojony w zegarek, zanurzyłem się w lekturze. Nie myliłem się, książka jest świetna, wyprawa inspirująca, widoki przepiękne (o ile potraficie je sobie wyobrazić), historia niezwykła - wszystkim niezdecydowanym zdecydowanie polecam. Książkę przeczytałem jednym tchem czekając wzmianki o protoplaście, a właściwie protoplastce mojej Eterny. Przerzucałem kolejne strony, oglądałem zdjęcia, a o Eternie cisza...Zacząłem się zastanawiać, dlaczego?

Dlaczego w książce o wyprawie zabrakło chociażby jednego zdania o Eternie? Przecież zegarek był jedynym narzędziem pomagającym w nawigacji…to dawało wiele do myślenia…ale wróćmy do tematu tego artykułu…

Celebrytka...gwiazdka z nieba...

Źródło: https://www.pomponik.pl/plotki/news-natalia-janoszek-gorzko-o-karierze-w-indiach-nie-mialam-z-ki,nId,6253772#google_vignette

Jakiś czas temu znany polski dziennikarz Krzysztof Stanowski postanowił zdemaskować gwiazdę Bollywood Natalię Janoszek. W kilku filmach dostępnych na platformie YouTube rozprawił się z jej rzekomą karierą w kraju curry. Okazało się, że Natalia Janoszek, którą tak chętnie gościły wszystkie polskie stacje telewizyjne, robiły z nią wywiady o wielkiej karierze, zaprosiły do Tańca z gwiazdami, nazywały gwiazdą Bollywood, a nawet gwiazdą Hollywood - wcale wielką gwiazdą nie jest. Ba, nie jest nawet gwiazdeczką. Natalia Janoszek jest Indiach po prostu nieznana, nikt o niej nie słyszał, a jej największym osiągnięciem był występ w filmie Chicken Curry Love. W Bollywood, w którym rocznie kręci się około tysiąca filmów Natalia Janoszek wystąpiła w jednym. Nie przeszkodziło jej to jednak zrobić kariery w Polsce. Żaden z polskich dziennikarzy nie miał zamiaru weryfikować jej historii...Jak się później okazało, cała kariera Natalii była niczym wydmuszka, a celebrytka po ujawnieniu zaskakującej prawdy zapadła się pod ziemię. Celebrytka...no właśnie, co to ma wspólnego z Eterną Kontiki? Po co wspominam o Natalii Janoszek pisząc o szwajcarskim zegarku? Odpowiedź już za chwilę...

Jak wspomniałem wcześniej, po przeczytaniu książki o wyprawie kontiki miałem lekki niesmak, bo nie znalazłem tam absolutnie ani słowa o zegarku. Było to dla mnie lekkim szokiem, ponieważ Eterna całą linię modelową Kontiki zbudowała właśnie w oparciu o historię wykorzystania Eterny podczas tej niezwykle wymagającej wyprawy. Pozwólcie, że zacytuję słowa Patryka Kozaka ze specjalnego wydania Magazynu Zegarki i Pasja poświęconego Eternie Kontiki właśnie: "Dla precyzyjnego odmierzania czasu, a co za tym idzie – pozycji tratwy na oceanie, Thor Heyerdahl wybrał zegarki Eterny, które już wtedy – w 1948 roku – kojarzone były z bezkompromisową niezawodnością działania. Na prośbę naukowca skierowaną do fabryki w Grenchen zareagował natychmiast dr Rudolf Schild-Comtesse, który zlecił pracownikom warsztatu rozwojowego stworzenie krótkiej serii niezwykle wytrzymałych i wodoszczelnych zegarków. Projekt ukończono po trzech miesiącach wytężonych prac. Wszyscy członkowie ekspedycji Thora Heyerdahla nosili zegarki Eterny, które spisały się wyśmienicie podczas tej całej niecodziennej wyprawy." Powyższe idealnie koresponduje z tezą podaną przez pana Gisberta L. Brunnera zawartą w książce z 2006r. pt.: Eterna: pioneers of watchmaking.

Wrodzona ciekawość i nadludzki głód wiedzy, a także chęć poznania prawdy, nie pozwalał mi jednak uwierzyć w słowa bez przedstawienia jakichkolwiek dowodów. Postanowiłem przeprowadzić własne dochodzenie i skontaktowałem się z kuratorem wystawy Muzeum Kon-Tiki w Oslo panem Reidarem Solsvikiem. Po dłuższej wymianie zdań udało się uzyskać informację, jakoby załoga kontiki używała zegarka marki Longines, a dokładnie Longines COSD 2340, który, jak mniemam, był własnością innego członka wyprawy - Knuta Hauglanda. Pan Haugland w czasie II wojny światowej był działaczem norweskiego ruchu oporu, skoczkiem spadochronowym szkolonym w Anglii, a wspomniany wcześniej Longines był zegarkiem przekazywanym skoczkom, stąd jego przydomek Longines Paratrooper. Posiadał jeszcze jedną ciekawą cechę - był wodoodporny. Po jakimś czasie pojawił się oficjalny wpis na Instagramie muzeum, w którym przeczytamy: "Chronometer, a small wristwatch, 4.5 by 4.2 cm, made by Longines and used as the official chrono-meter on the Kon-Tiki Expedition in 1947..." (Chronometr, mały zegarek naręczny o wymiarach 4,5 x 4,2 cm, wyprodukowany przez firmę Longines i używany jako oficjalny chronometr podczas wyprawy Kon-Tiki w 1947 r...).

Źródło: Kon-Tiki Museum Oslo

Czyż nie przypomina to nieco historii Natalii Janoszek? Cała legenda oparta na słowach, których nikt nie zweryfikował i nie sprawdził.

Po tym wszystkim, co tutaj przeczytaliście, zastanawiacie się pewnie, czy nadal podoba mi się Natalia Janoszek? Tak, nie można odmówić jej urody i figury. A Eterna Kontiki Date? Czy wciąż gości na moim nadgarstku? Tak, gości i towarzyszy mi we wszystkich podróżach. Do Eterny Kontiki mam ogromną słabość, bo jest po prostu przepięknym zegarkiem, a ładnym...można więcej...niestety. Uwielbiam ją i wciąż zachwyca mnie tak, jak wtedy gdy myślałem, że jest gwiazdą Hollywood, tzn. Bollywood, tzn. jest gwiazdą świecącą na mym zegarkowym niebie...jest...celebrytką.

A zmyślona kariera obu pań? Pierwsze wrażenie jakie mamy to: Wow! Gwiazda Bollywood! Wow! Zegarek, który ma wspaniałe dziedzictwo, jest nasiąknięty przygodą, a do tego bardzo ładny...to musi robić wrażenie i robi. Uważam, że dla wielu osób jest to powód, który przesądza o podjęciu ostatecznej decyzji: lubię, podoba mi się, a jaka wspaniała historia za nim stoi, kupuję to. Myślę, że warto, byście znali prawdę.

I na koniec jeszcze jedno spostrzeżenie. Spójrzcie jak wygląda linia Kontiki, jak piękne są to zegarki i w ilu różnych odsłonach na przestrzeni lat mogliśmy je kupić i zestawcie to z Longinesem Paratrooperem, który przy bałamutnej Eternie wygląda jak...klocek...ale za to szczery...

https://www.ablogtowatch.com/longines-heritage-military-cosd-watch-review/