Aevig Huldra v2 Orange - recenzja

  • Autor: Konrad Piaszczyński
  • /
  • Dodano: 27.08.2020
  • /
  • Kategoria: Recenzje i testy
  • /

Wszystko zaczęło się od Tutimy, którą kupiłem od forumowego kolegi. Tutimę kupiłem nie dlatego, że mi się podobała, ale dlatego, że cena była okazyjna i mogłem bez ryzyka późniejszej straty wypróbować zegarek z kopertą i bransoletą wykonaną z piaskowanego tytanu grade 5 i przy okazji, zobaczyć jak na żywo będzie wyglądał zegarek z pomarańczową tarczą. Potem okazało się, że ten kolor tarczy ma w sobie coś, co powoduje, że chce się na niego patrzeć… rzuca się w oczy, ale jednocześnie nie przytłacza jak np. zegarek cały w kolorze złota.

Tak.. to wtedy postanowiłem, że do zegarków, które zawsze mam w skrzynce, musi dołączyć zegarek z pomarańczową tarczą. Jak zwykle zaczęły się poszukiwania (to chyba najprzyjemniejsza część zegarkowego hobby), moment, kiedy już wiesz czego chcesz i tylko musisz znaleźć zegarek, który odpowiada wszystkim kryteriom. Z racji, że znowu podobają mi się mniejsze zegarki chciałem by zegarek mieścił się w rozmiarze 40-42, z naciskiem na niewielką długość l2l. Stwierdziłem, że pomarańczowa tarcza najlepiej wygląda w połączeniu z wkładką bezela, która jest wykonana z tego samego materiału co koperta oraz gdy bransoleta jest zrobiona z wielu drobnych ogniw. Kolor pomarańczowy dobrze komponuje się z czarnym, więc dobrze gdy na tarczy i wkładce bezela są jakieś czarne elementy. W zasadzie Tutima była bardzo blisko ideału, ale jednak trochę jej do tego brakowało, więc szukałem czegoś podobnego do Doxy Sub Professional, jednak w znacznie mniejszym budżecie. Przeszukanie chyba całego internetu doprowadziło mnie w końcu do zegarka, który tak naprawdę znam już od bardzo dawna i zawsze przymierzałem się do zakupu (widziałem go już na żywo przy okazji Aurochronos 2019), ale nigdy w tym kolorze tarczy – mianowicie Aevig Huldra, który spełnia wszystkie wymagania w 100% i z wyglądu podoba mi się nawet bardziej niż Doxa, przy jednocześnie dobrej cenie, którą jestem w stanie zapłacić za zegarek, którego bądź co bądź, ze względu na kolor tarczy, nie będę nosił codziennie.

Aevig to holenderski mikrobrand działający od 2013 roku. Obecna wersja Aevig Huldra to już druga odsłona tego modelu. Poprzednia była równie udana jak obecna i cieszyła się dużą popularnością. Tak jak wspomniałem wcześniej, mieliśmy już okazję obejrzeć inne modele tego producenta przy okazji zeszłorocznego Aurochronos. Kilka zdjęć dla przypomnienia.

Pudełko

O ile większość pudełek masowych producentów zegarków wygląda bardzo podobnie, o tyle w przypadku mikrobrandów rzecz ma się zupełnie inaczej. I tak jest też w tym przypadku, opakowanie zegarka Aevig nie przypomina niczego, co dotychczas widziałem. Pudełko jest małe (naprawdę małe ), wysuwane, wykonane z brązowego kartonu, w środku którego znajdziemy prostokątną metalową puszeczkę zamykaną na 2 zatrzaski. W puszcze natomiast znajduje się mały skórzany rollbag na 2 zegarki (pod puszką jest miejsce na gumowy pasek, który również jest w zestawie). W środku znajduje się zegarek i narzędzie do zmiany bransolet. Puszka ma długość ok. 15cm i szerokość 5 i razem z rollbagiem będzie idealnie nadawała się jako pudełko podróżne, które zmieści się praktycznie wszędzie, jednocześnie gwarantując odpowiednią ochronę. Jestem na Tak.

Koperta

Zacznę od tego, że zegarek wizualnie jest znacznie mniejszy niż sugerowałaby to szerokość koperty wynosząca 42mm… wszystko za sprawą kształtu koperty i krótkich uszu, dzięki którym zegarek ma tylko 46mm L2L. Dla zobrazowania tego dodam, że 46mm L2L miał też 40mm Zelos Mako, który z powodzeniem nosiła moja żona, tutaj mamy kopertę o tej samej długości przy jednocześnie 2mm większej szerokości. Zabieg ten sprawia, że zegarek może być z powodzeniem noszony przez osoby z nadgarstkiem 16-20cm i na wszystkich, moim zdaniem, będzie wyglądał ok.
 A tak wygląda na moim 18cm nadgarstku.

Trochę zaskoczyła mnie grubość, ponieważ przy 12,5mm wygląda na żywo na nieco większą, ale zapewne wynika to z pozostałych wymiarów i ogólnego kształtu koperty, która kształtem nawiązuje do diverów z lat 70’ ubiegłego wieku. Koperta patrząc od góry ma kształt beczki, a wszystkie jej elementy na tej płaszczyźnie otrzymały szczotkowane wykończenie. Z tej perspektywy widać, że koperta jest sporo szersza od bezela i wyraźnie wystaje jeszcze po jego bokach; to ten zabieg w dużym stopniu odpowiada za wizualne zmniejszenie zegarka, ponieważ zmienia proporcje koperty względem tarczy (tarcza jest po prostu mniejsza). Uszy nie wystają z koperty, a stanowią jej część, tak jakby w beczce wyciąć dziury, w których można zamocować pasek lub bransoletę.

Patrząc od boku widzimy, że konstrukcja koperty nie jest jednak aż tak prosta. To cała koperta, a nie same uszy, jest zagięta ku dołowi jak czips. Oprócz prostej ściany bocznej jest jeszcze dodatkowa mała powierzchnia, która pochyla się w stronę spodu koperty i dekla. Cała boczna powierzchnia została wypolerowana na lustro. Przy okazji spojrzenia na profil widzimy też, że uszy zostały przewiercone w celu ułatwienia zmiany paska i bransolety. Mała, sygnowana, zakręcana koronka nie posiada osłony, ale koperta posiada małe wcięcie w miejscu w którym się ona znajduje, więc ryzyko jej uszkodzenia jest minimalne. Koronka również została w całości wypolerowana, żeby pasować stylistycznie do koperty.
 Ze względu na rozmiar koronki, jej odkręcanie i dokręcanie nie należy do najłatwiejszych (szczególnie dokręcanie, lecz z czasem można nabrać wprawy), a większa i tak nie pasowałaby do projektu.

Spód koperty również jest wyszczotkowany. Wszystkie szlify koperty zostały wykonane bardzo dobrze, bez żadnych niedociągnięć, przejścia poprowadzone są perfekcyjnie. Rodzaj szczotkowania na kopercie należy do tych grubszych, na których wyraźnie widać tor prowadzenia szlifów, ja osobiście wolę te drobniejsze, bardziej satynowe, ale jest to raczej kwestia gustu, a nie jakości .

Mechanizm

Huldra jest napędzana przez japoński mechanizm produkowany przez Citizena - Miyota 9015. To popularny werk o bardzo dobrych parametrach, często stosowany przez mikrobrandy w zegarkach ze średniej półki cenowej. Mechanizm pracuje z częstotliwością 28800 uderzeń na godzinę (8 na sekundę) , posiada 42h rezerwę chodu i można go dokręcać z koronki. Jest to mechanizm z naciągiem automatycznym jednokierunkowym, więc w czasie noszenia go na ręce nieraz można usłyszeć szelest, gdy wahnik obraca się z dużą prędkością w stronę, która nie stawia oporu. Mój egzemplarz chodzi z dokładnością ok -2s/dobę, czyli lepiej niż dobrze.

Bezel

Dosyć wysoki bezel z nacięciami w stylu coin edge (krawędź monety) posiada wkładkę ze stali nierdzewnej. Na wkładce zostały wycięte i wypełnione czarną farbą indeksy minutowe w postaci kropek, oraz kresek co 5 minut i pełnych cyfr co kwadrans. Na godzinie 12 znajduje się biały trójkąt z masy luminescencyjnej bgw9 (świeci na niebiesko) i jest on jedynym elementem insertu posiadającym lumę. Bezel stylistycznie idealnie pasuje do tego zegarka, ze względu na kolor zlewa się w całość z kopertą, a jednocześnie dzięki kształtowi widać, że jest to osobny, ruchomy element. Bezel można obracać tylko w lewą stronę, posiada 120 klików a jego praca jest bardzo techniczna – spory opór przy przekręcaniu, za to nie ma żadnych, nawet najmniejszych luzów, dopóki nie przeskoczy na następny ząbek, ruszając bezelem ruszamy całą kopertą.

Bardzo dobrze, że producent zdecydował się w tej wersji na zastosowanie czarnej farby zamiast masy luminescencyjnej, bo białe indeksy na wkładce zepsułyby cały projekt.

Tarcza

Główna atrakcja w przypadku tego zegarka, czyli tarcza, jak już wiecie, ma kolor pomarańczowy. Ważną kwestią jest fakt, że kolor jest matowy bez żadnego dodatkowego efektu… zegarki z błyszczącą pomarańczową tarczą lub z efektem sunburst nie podobają mi się już tak bardzo. Tarcza w zasadzie ma bardzo prostu układ – na najbardziej zewnętrznej części tarczy znajdują się indeksy minutowe w postaci czarnych kresek, przy czym kreski oznaczające co 5 minutę są pogrubione. Minimalnie bliżej środka swoje miejsce mają nakładane indeksy godzinowe.

To właśnie indeksy są znakiem rozpoznawczym wszystkich wersji modelu Huldra; zamiast okrągłych lub prostokątnych producent zastosował w nim indeksy w postaci sześciokątów. Indeksy godziny 3 i 9 (w przypadku wersji bez daty również 6) mają natomiast kształt trójkąta ostrokątnego. Dodatkowo indeks godziny 12 jest większy i w środku posiada logo producenta. W mojej pomarańczowej wersji ramki indeksów są czarne, w środku wypełnione masą luminescencyjną BGW9. Daje to fajny efekt, dzięki któremu zegarek jest bardziej czytelny i tarcza nie wydaje się blada.

W mojej wersji, w miejscu indeksu godziny 6, znajduje się okienko datownika… miałem duży problem z podjęciem decyzji czy wybrać zegarek z datownikiem czy bez. Tarcza tego zegarka bez datownika wygląda jeszcze lepiej, indeksy trójkątne fajnie uzupełniają się z sześciokątnymi, dla mnie jednak funkcja datownika jest bardzo ważna i ponieważ zamierzam ten zegarek zostawić na długo, wybrałem opcję właśnie z tą funkcją, pomimo dziury zamiast indeksu na godzinie 6. Nie chciałem by brak datownika odebrał mi przyjemność noszenia zegarka, który spełnia wszystkie moje wymagania. Samo okienko to wycięcie w tarczy w kształcie rombu, kształtem nawiązuje do malutkiego nakładanego indeksu, który znajduje się pod nim- jest jakby jego przedłużeniem.

Pod indeksem godziny 12 znajdują się czarne napisy z nazwą producenta i modelu, natomiast nad okienkiem daty na czarno został opisany poziom wodoszczelności oraz niebieską farbą informacja, że w zegarku został zastosowany mechanizm automatyczny.

Wszystkie wskazówki, tak jak indeksy, są czarne i posiadają białe wypełnienie z masy luminescencyjnej BGW9. Wskazówka minutowa jest dość gruba i ma prosty kształt z lekko zaostrzonym końcem. Wskazówka godzinowa natomiast jest krótsza i dużo grubsza. Przez środek pola z lumą przebiega w niej jeszcze dodatkowa czarna belka, przez co wskazówka godzinowa wygląda jak 2 mniejsze wskazówki minutowe przyklejone do siebie bokiem.
Sekundnik to prosty wskaźnik z prostokątnym miejscem na lumę w ok ¾ długości.

Wszystkie elementy tarczy zostały zaprojektowane w oparciu o figury geometryczne i widać to za każdym razem, kiedy spojrzymy na zegarek, na próżno moglibyśmy szukać na niej jakichkolwiek krągłości… Wszystko, co się na niej znajduje posiada kąty. Od góry tarcza jest chroniona przez lekko wypukłe szafirowe szkło z wewnętrznym antyrefleksem. Było to dla mnie miłe zaskoczenie, ponieważ byłem przekonany, że szkło w tym zegarku jest płaskie, a ja zdecydowanie wolę wypukłe szkiełka w zegarkach. Dzięki wypukłemu szkłu pięknie się mieni, gdy ruszamy zegarkiem na różne strony. Miałem już kiedyś Orient Stara z czarnymi indeksami i indeksy w Huldrze robią na mnie równie dobre wrażenie.

Dekiel

Stalowy dekiel jest zakręcany i zostały na nim wygrawerowane logo producenta, a wokół niego podstawowe informacje na temat zegarka. Zegarek posiada WR na poziomie 200m, co moim zdaniem jest idealną wartością dla zegarka typu diver – można z nim nurkować, a w razie serwisu zegarmistrz nie powinien mieć większych problemów z uszczelnieniem zegarka.

Bransoleta/pasek

Generalnie moje doświadczenie z setkami noszonych już zegarków jest takie, że dopóki zegarek nie ma jakichś monstrualnych rozmiarów to 90% wygody, jeśli chodzi o noszenie zegarka, zależy od paska/bransolety. W przypadku paska czym bardziej miękki i wąski, tym wygodniejszy, w przypadku bransolet jest trochę podobnie, ale nie do końca… najwygodniejsze bransolety to te, które :

  • mają drobne ogniwa,
  • mocno się zwężają lub w ogóle są wąskie,
  • zapięcie nie jest szersze od bransolety, i nie jest też przesadnie długie,
  • nie są wykończone na ostro tzn. krawędzie, które mają kontakt ze skórą są lekko zaokrąglone,
  • posiadają dużą możliwości regulacji,
  • ogniwa są cienkie (ale solidne).

Bransoleta Aevig spełnia 4 z powyższych warunków, dzięki czemu jest wygodna…

Ogniwa, jak przystało na bransoletę jubilee są drobne, cała bransoleta zwęża się z 22mm do 18 – właśnie tak zwężające się bransolety lubię najbardziej.
Zapięcie jest tylko minimalnie szersze od bransolety (samo zapięcie ma 20mm ale między nim a nadgarstkiem jest jeszcze inny element zapięcia, który jest węższy i to na nim przy większości ruchów nadgarstkiem zatrzymuje się skóra), nie jest też jakieś przesadnie długie pomimo tego, że posiada możliwość rozsuwania w celu zapięcia na piankę (albo rozluźnienia przy dużych upałach jakie ostatnio mamy w Polsce). W zapięciu brakuje mikroregulacji, ale dzięki temu, że ogniwa są drobne, udało mi się bardzo dobrze dopasować jej długość do mojego nadgarstka.
Ponadto żaden element bransolety nie jest wykończony na ostro i nie wbija się w skórę.

To jednak bransoleta jest jedynym elementem zegarka, do którego mam jakieś uwagi. Jej największą bolączką są endlinki – są one słabo dopasowane, przez co pozostawiają dziury między kopertą a bransoletą, oraz generalnie nie robią wrażenia dobrych jakościowo.
Zapięcie natomiast może nie jest długie, ale jest za to grube – od spodu wystaje jeszcze spory kawał mechanizmu, przez który całe zapięcie ma prawie 1cm grubości, przez zastosowanie mechanizmu rozciągania nie udało się tego wszystkiego schować w zapięciu… na szczęście nie wpływa to w żaden sposób na wygodę noszenia.
Bransoleta, tak jak koperta, od góry jest szczotkowana a po bokach polerowana, wyjątkiem jest zapięcie, które jest w całości szczotkowane.



Ten zegarek idealnie pasuje do bransolety w stylu jubilee, szkoda, że niedociągnięcia są właśnie w tym najbardziej widocznym jej elemencie.

W zestawie dostajemy też czarny gumowy pasek, który jest dosyć miękki I bardzo fajnie prezentuje się z zegarkiem.

Podsumowanie

Zegarek na pewno zostanie ze mną na dłużej, bo nie zapowiada się, żebym w najbliższym czasie znalazł coś, co mogłoby go godnie zastąpić. Oczywiście posiada swoje wady, o których wspomniałem wcześniej, ale nie są one tak duże, żebym przekreślił zegarek spełniający wszystkie moje wymagania, których jakby nie było, miałem sporo. Aevig Huldra można kupić obecnie na stronie producenta za 650Euro.Czasem na tejże stronie pojawiają się promocje, podczas których można kupić ten model taniej (zawsze można też poszukać egzemplarz używany za jeszcze niższą kwotę), niemniej nawet cena 650Euro jest uczciwą biorąc pod uwagę to, co dostajemy w zamian. Ja, wiedząc już co przyjdzie w paczce z Holandii, kupiłbym go ponownie, ponieważ nie zawiódł moich oczekiwań, a noszenie go daje mi to co w zegarkowym hobby jest moim zdaniem najważniejsze – chęć spoglądania co chwilę na swój nadgarstek, żeby zobaczyć jak zegarek wygląda tym razem, w tym oświetleniu, pod tym kątem.

Nadal są jeszcze dostępne inne wersje kolorystyczne tego modelu jak niebieski, zielony czy czarny, ja jednak zachęcam osoby, które nigdy wcześniej o tym nawet nie myślały do spróbowania wersji pomarańczowej… zegarki z pomarańczową tarczą mają w sobie coś urzekającego.