Recenzja zegarka Orient Star Outdoor RE-AU0202N

  • Autor: Mieszko Wojtczak
  • /
  • Dodano: 8.09.2020
  • /
  • Kategoria: Recenzje i testy
  • /

Orient to niezwykła firma, której wyroby wiele razy były obiektem pozytywnych recenzji, jakie ukazały się na portalu Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków. Od niespełna 70 lat kierując się wytyczoną przez siebie ścieżką dostarcza na rynek zegarki o ponadprzeciętnej jakości i trwałości za niewygórowane pieniądze. Jej historia wielokrotnie była przytaczana w innych recenzjach, a także w oddzielnym artykule, do zapoznania z którym serdecznie zachęcam. Nadmienię tylko, iż stworzona przez Shogoro Yoshidę firma praktycznie sama wykonuje wszystkie podzespoły i komponenty do tworzenia swoich zegarków. Obcowanie z wyrobami tego japońskiego "in-house'owego" producenta niejednokrotnie dostarcza pozytywnych emocji, a czasem wręcz wprawia w zdumienie, że można otrzymać tak wiele za tak niewiele. Tym bardziej na uwagę zasługuje niejako wyższa linia tego producenta pod postacią Orient Star.

Dzięki uprzejmości KMZiZ w moje ręce trafił na kilka dni jeden z najświeższych wypustów. Powiem szczerze, że posiadałem w swojej kolekcji kilka Orientów, niejednokrotnie wracając do niektórych modeli, ale nigdy nie byłem w posiadaniu zegarka Orient Star. Zawsze zakup odkładałem "na jutro", bo specyfika designu osiągalnych w dystrybucji modeli nie do końca mnie przekonywała. Ostatnimi czasy wielu producentów serwuje odbiorcom reedycje kultowych, bądź znanych modeli, tak naprawdę jedynie je unowocześniając, montując nowe mechanizmy, zmieniając rozmiary i obróbkę kopert, co daje wrażenie pójścia na tak zwaną łatwiznę. Nie trzeba daleko szukać, chociażby w spółce Seiko Epson, pod której pieczą jest obecnie Orient. Ostatnie wypusty Seiko SPB053 czy SPB063 z okazji 50 lecia, a teraz innych z okazji 55 lecia wypuszczenia pierwszego japońskiego divera ( patrz Seiko 62MAS) oraz divera z 300m wodoszczelnością nie napawały mnie optymizmem nie tylko ze względu na aspekt wzrostu cen, co jestem w stanie przełknąć, ale przez pryzmat spadku kontroli jakości, czego zrozumieć w stanie nigdy nie będę. Nie inaczej było z serią SKX, którą zastąpiła 5KX w niespotykanej dotąd ilości wersji kolorystycznych, ale pozbawiona podstawowych cech użytkowych poprzednika, czyli bycia certyfikowanym diverem. I nie zmieni tego szafirowe szkło czy ulepszony mechanizm ze stop sekundą i dokręcaniem.

Orient też wypuścił ostatnio kilka reedeycji np. Orient Weekly Auto Diver czy Heritage Gothic spod lini Orient Star - jednak nie były one aż tak głośne, jak wspomnianego starszego brata Seiko. Tym bardziej zastanawia mnie przemilczenie nagrody Good Design Award  2019 dla  Orienta za kolekcję diverów właśnie spod logo Orient Star. Zupełnie nowe spojrzenie na projekt zegarka, który ma stanowić przedmiot iście użytkowy, a jednocześnie charakteryzuje go wyrazisty projekt będący zarazem spójny i zupełnie nowy. Tak naprawdę tylko rozmiar, który sprawdzi się na większych niż mój nadgarstkach sprawił, że wycofałem się z zakupu.

Z kolei model, który trafił w moje ręce, pojawił się na rynku niemal równocześnie z linią zegarków do nurkowania, ale prezentuje zupełnie inny styl. Jaki? Trudno to powiedzieć. Nie jest to ani "pilot", ani "field watch", ani "casual". Ten zegarek cechuje wiele wspólnych cech ze wspomnianych przed chwilą przeze mnie. Ba, nawet sam Orient na swojej oficjalnej stronie określił tę linię jako "Outdoor", czyli zegarek, który ma nam towarzyszyć podczas spędzania czasu na świeżym powietrzu, bądź też poza domem (jakkolwiek jest to szerokie pojęcie). Czy tak jest na prawdę? Zachęcam do zapoznania się z zegarkiem Orient Star Outdoor RE-AU0202N00B.

Koperta tego zegarka w rozmiarze 41mm szerokości bez koronki została wykonana ze stali szlachetnej pokrytej na czarno powłoką w metodzie PVD. Metoda ta pozwala na dokonanie barwienia stali za pomocą nanoszenia odpowiednich wartstw rozpylonych na powierzchni. Dzięki temu mamy możliwość niejako powlekania koperty czy innych przedmiotów dowolnymi powłokami i kolorami jednocześnie uzyskując określone walory odporności mechanicznej. I to jest największa zaleta tej metody. Nie dość, że otrzymujemy kopertę o innym niż standardowy kolorze, to w dodatku potrafi być ona bardzo odporna na ścieranie czy zarysowania. W tym przypadku mowa o ponad dwuipółkrotnie większej odporności niż standardowe stalowe wykończenie.

Uszy zostały wypuszczone w sposób łagodny, mniej więcej od środka koperty, co osobiście bardzo lubię, dzięki czemu uzyskano optyczne ich wydłużenie. Dzięki temu zabiegowi pozwolono sobie, aby cała boczna płaszczyzna koperty i uszu była szczotkowana, podobnie zresztą jak ich górna warstwa. Pomiędzy tymi strefami zastosowano polerowaną na wysoki połysk strefę przejściową z wyraźnie, ale nie ostro zaznaczonymi krawędziami. Polerowana na wysoki połysk jest także przestrzeń koperty między uszami, a one same od wewnątrz.

Na godzinie trzeciej mamy sygnowaną logo Orient Star, zakręcaną na gwint koronkę w stylu diamentowym, która jest charakterystyczna dla zegarków typu pilot. Jej praca jest bardzo dobra, ale po odkręceniu jej do pozycji neutralnej czy przy ustawianiu daty czy godziny nie sposób oprzeć się wrażeniu, że pracuje ona na boki. Nie jest to tak wyraźne, jak w modelach Kamasu (zwanym też Mako III) czy Orient Triton, gdzie momentami miało się wrażenie, iż koronka zaraz odpadnie, ale jest to fakt, który należy odnotować. Podobnie jak w przypadku innych modeli z zakręcanymi koronkami sam proces zakręcania należy wykonywać z wyczuciem i ostrożnością.

Od spodu mamy stalowy, przeszklony dekiel, na którym znajdziemy podstawowe informacje o modelu, wodoszczelności sięgającej 100 metrów, szafirowym szkle, wykonaniu w Japonii czy chociażby naciągu. A sercem owego czasomierza jest znany z poprzednich modeli Orient Star trzyhercowy mechanizm automatyczny kaliber F6N43. Jego charakterystycznymi parametrami, oprócz komplikacji daty jest ta, która najbardziej kojarzy nam się z zegarkami Orient Star, a mianowicie komplikacja wskazania rezerwy chodu. W przypadku tego mechanizmu rezerwa ta wynosi co najmniej 50 godzin. O trwałość i kulturę pracy nie musimy się martwić, bowiem Orient przyzwyczaił nas do tego, że jego werki zadowolą nas wydajnością i bezawaryjnością przez długi czas. Sam mechanizm nie jest przesadnie zdobiony. Mamy tu doczynienia z perforowanym wahnikiem ozdobionym pozłacanymi zdobieniami w postaci logo oraz nazwą marki, a także pasami genewskimi. Na mostkach zdecydowano się na perłowe szlify. Całość jest wykończona bardzo starannie, jak na ten przedział cenowy, a i praca wahnika jest zdecydowanie lepsza niż bazowych mechanizmów Orienta.

Jak już wcześniej pisałem, całość koperty przykrywa szafirowe szkło z powłoką antyrefleksyjną. Otoczone jest ono średnio szeroką, wklęsłą i szczotkowaną dookólnie lunetą. A pod szkłem znajduje się dopełniająca całości wizualnej tarcza.

Utrzymana w kolorach szarości o matowej strukturze, świetnie wpisuje się w koncepcję z czarną kopertą. Nie uświadczymy tu szlifu słonecznego. Jest to zbyteczne, zwłaszcza, że nałożono tu spore indeksy w postaci cyfr na godzinach 12, 3, 6 oraz 9,  pozostałe są podłużne o zaokrąglonych szczytach. Wszystkie indeksy zostały wypełnione masą luminescencyjną, która w warunkach dziennych ma barwę beżową, natomiast o zmierzchu świeci na kolor zielony. Obramowania są barwy szarej. Brak pierścienia dystansującego sprawił, że producent zdecydował się na szczotkowanie wewnętrznej części koperty, a na skrajnej krawędzi tarczy zaakcentowano podziałkę minutową w postaci kresek, pogrubionych dla wartości godzinowych. Całość jest oczywiście w kolorze szarym, popielatym.

Tej samej barwy jest też podziałka dla wskazania rezerwy chodu w postaci ok 1/3 okręgu z wartościami liczbowymi 0, 25 i 50 godzin. Wskaźnik rezerwy chodu to wskazówka typu ołówkowego o takim samym wykończeniu jak indeksy. Nieco inaczej wykonano tu wskazówki odpowiadające za odczyt czasu. To masywne wskazówki typu pilot/military o obramowaniach w kolorze beżowym, ale wypełnione masą luminescencyjną o barwie jaśniejszej. W dzień jest ona bardziej piaskowa, natomiast w ciemności świeci bardziej na żółtozielono. Daje to dość ciekawy efekt bi-color zarówno za dnia, jak i w warunkach ograniczonej widoczności. Wksazówki te w połowie są czarne. Minutowa jednak ma przeciwwagę pełną, natomiast pozostała jej część jest ażurowa. W przypadku godzinowej zdecydowano się na to, aby cała czarna część była ażurowa, niejako stanowiąc tylko ramkę. Sekundowa wskazówka ma kształt długiej lancety z solidną przeciwwagą. Jest ona w kolorze identycznym, jak nadrukowane podziałki czy logo Orient Star, które znajduje się na godzinie szóstej. Pod nim znajduje się napis "automatic", który informuje nas o zastosowanym mechanizmie automatyczny. Na godzinie trzeciej obok indeksu "3" umieszczono okno datownika, które niestety jest koloru białego. To jedyne, co moim zdaniem wprowadza trochę zamieszania do uporządkowanego, aczkolwiek nie nazbyt surowego i minimalistycznego stylu military/field, jak prezentuje ten zegarek.

Istotnym elementem jest skórzany pasek, na który w tym projekcie się zdecydowano. Jest masywny i dość gruby, w kolorze brązowym z beżowymi przeszyciami typowymi dla zegarków lotniczych czy wojskowych. Pomimo swojej grubości jest on dość miękki, a to za sprawą wypełnienia, które wydaje się być wykonane z filcu bądź włókniny. Podszewka sprawia wrażenie miękkiej i delikatnej, co w kontakcie ze skórą użytkownika ma niebagatelne znaczenie. Szkoda, że nie zdecydowano się tutaj na prawdziwą skórę. Nie sposób tu pominąć też farby krawędziowej, za pomocą której wykończono całość. Jej największym mankamentem było to, iż podczas noszenia ta część paska, która znajdujące się miedzy uszami cały czas "skrzypiała". Nie wiem, z czego to wynika, ale sprawiało to dyskomfort podczas niemal każdego ruchu ręką. Całość zapinana jest na zapięcie motylkowe wykonane tą samą metodą, co koperta. Po odpięciu widać, że powłoka nanoszona była przy zapiętej klamrze, bowiem są elementy nią niepokryte. Ja sam zaś wolałbym ujrzeć tutaj zwykłe proste zapięcie klamerkowe, gdyż zastosowane tutaj zapięcie motylkowe dodatkowo pogrubia całość od spodu.

Czas na małe podsumowanie. Czy jest to zegarek w stylu pilot? A może military? Z pewnością żaden z nich. Ten zegarek czerpie garściami i z jednego, i drugiego typu. Podkreślić tu należy powłokę PVD zwiększającą odporność na zarysowania. Dzięki dużym wskazówkom, podobnym do tych występujących w zegarkach lotniczych, zestawionym z dużymi indeksami i masą luminescencyjną otrzymujemy kombinację, dzięki której odczytanie czasu w każdych warunkach nie będzie najmniejszym problemem. Ale Orient uzyskał coś jeszcze. Dodając szkło z AR oraz niezwykle precyzyjny automatyczny mechanizm z dużą rezerwą chodu Orient stworzył zegarek zgodny z zamysłem jego przeznaczenia. Zegarek, który śmiało może nam towarzyszyć przez cały dzień w nieformalnych okolicznościach zarówno w pracy, jak i poza nią. Zakręcana koronka czy pasek z zapięciem motylkowym (choć moim zdaniem wystarczyło pokusić sie o klasyczne rozwiązanie) nie zmącą ogólnej oceny tego zegarka, która jest jak najbardziej na plus, zwłaszcza, że cenowo plasuje się on w okolicach 3500 złotych. Orient znowu to zrobił. Zaproponował niebanalny zegarek w wysokiej jakości wykonania za rozsądne pieniądze.

Zdjęcia autorstwa dodge66