Zamiast kabaretu będzie chór, czyli recenzja książki „Czas pod czerwoną gwiazdą” Przemysława Jóźwiaka
- Autor: Adam Zawadzki
- /
- Dodano: 28.03.2025
- /
Zegarki radzieckie zwane potocznie ruskimi cieszyły się popularnością w Polsce przez wiele lat. Popularność ta była w pewnym sensie wymuszona, ponieważ Polska znajdująca się w strefie wpływów ZSRR była skazana na zegarki ze wschodu, a tylko nieliczni mogli sobie pozwolić na produkty szwajcarskie, francuskie czy niemieckie. Aż dziw bierze, że przez tyle lat nikt nie pochylił się nad zagadnieniem historii rosyjskiego zegarmistrzostwa.
Na szczęście lukę tę postanowił wypełnić Przemysław Jóźwiak, znany szerzej na forum Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków jako „Enkil”.
Znalazłem się w gronie osób, które jako pierwsze, jeszcze przedpremierowo, mogły zapoznać się z książką Przemka. A książka to nie byle jaka, bo na 292 stronach przedstawia nam historię ruskich zegarków, a poza interesującym tekstem zawiera wiele fotografii. Przyznam się bez bicia, że do tego wydawnictwa podchodziłem dość ostrożnie, żeby nie powiedzieć sceptycznie. Przede wszystkim, parafrazując tekst Kazika Staszewskiego, ja z zegarkami ruskimi miałem tyle wspólnego, co z samochodami drogimi, czyli nic…i szczerze mówiąc, mało mnie interesowały jakieś Poljoty, Zarie czy inne Amfiblie, czyli po prostu nie byłem odpowiednim odbiorcą dla tej pozycji. Ale, bo zawsze musi być jakieś ale, we wstępie autor napisał, iż „Czas pod czerwoną gwiazdą to opowieść o zegarkach, ale przede wszystkim o ludziach, ideach i czasach, które odcisnęły na nich swoje piętno”. A to już nie brzmi jak stricte historyczna pozycja, w której obsypani zostaniemy mnogością dat, nazwisk i niezrozumiałych zagadnień techniczno-naukowych. I rzeczywiście tak jest. Czytając rozdział po rozdziale, strona po stronie wchodzimy coraz głębiej w rosyjskie życie. Począwszy od Rosji carskiej, poprzez Rewolucję, czasy wojenne i Związek Radziecki poznajemy zasady i obyczaje, jakie panowały, i panują, w Rosji. Nie znajdziecie jednak w książce opisów jak żyło się w Rosji, po ile był chleb i czy do obiadu zawsze było pół litra. Nie, to nie ten rodzaj lektury. Ale czytając kolejne rozdziały, poznając kolejne historie fabryk zegarkowych poznacie ten świat. To jest jedna z rzeczy, które urzekły mnie w „Czasie…” - czytając go miałem przed oczami filmy dokumentalne o Rosji, m. in. świetny cykl dokumentalny „Szerokie tory” Barbary Włodarczyk.
Bardzo fajnym ficzerem w tej książce jest mapa z zaznaczonymi fabrykami i…kodami QR do lokalizacji każdej z nich.
Oddając się lekturze można w jednej chwili przenieść się na Google Maps i zobaczyć jak obecnie wygląda Uglicz, Czelabińsk czy Zlotoust. Może być to nieco rozpraszające, ale pozwala lepiej poznać charakterystykę poszczególnych miast i poczuć ten specyficzny ruski klimat. Za pomocą kodu przeniesiemy się również do galerii zdjęć z niektórymi zegarkami przedstawionymi w książce, dzięki czemu możemy obejrzeć je w lepszej rozdzielczości na ekranie swojego telefonu. Jeszcze się nie spotkałem z zastosowaniem kodów QR w książkach i z takim ich wykorzystaniem. Uważam, że może to znacznie uatrakcyjnić odbiór literatury i zwiększyć interakcje na polu czytelnik - lektura. Tu należą się wielkie brawa dla Przemka, że zdecydował się na zastosowanie nowoczesnych technologii, które z pewnością zwiększają atrakcyjność tej pozycji.
Kolejną sprawą, która rzuca się w oczy po lekturze, jest nazewnictwo poszczególnych zakładów opisanych w książce. Zwróćcie uwagę, że w Rosji są fabryki zegarków, a w Szwajcarii, Niemczech, Francji - manufaktury. Ten jeden drobny szczegół zdaje się mieć ogromne znaczenie, bo w Rosji nie ma różnicy czy produkujesz guziki, rury, czy zegarki…po prostu: produkujesz i pracujesz dla dobra kraju, a co to już wsio rawno. Czytając kolejne historie powstawania ruskich fabryk zegarkowych miałem przed oczami Stanisława Anioła, który jasno zakomunikował lokatorom zmianę kierunku artystycznego: zamiast kabaretu będzie chór. Jako żywo przypomina to historię powstania jednej z fabryk: zamiast fabryki rur będzie fabryka zegarków…niemożliwe? W Rosji wszystko jest możliwe. Na zdjęciu Uglicka Fabryka Zegarków.
Dla mnie, wychowanego w PRLu i pamiętającego powszechną szarzyznę, ta książka, oprócz roli czysto historyczno-naukowej, momentami spełniała rolę wehikułu czasu, za co serdecznie dziękuję.
Dla kogo jest „Czas pod czerwoną gwiazdą”? Czy tylko dla miłośników radzieckiej myśli technicznej? Zdecydowanie nie. W książce Przemka każdy miłośnik zegarków znajdzie coś dla siebie, bo są tu zarówno informacje czysto techniczne, jak i anegdoty czy fakty historyczne. A jeśli podejdziecie do lektury nieco szerzej, czytając "Czas..." między wierszami, dowiecie się dodatkowo jak wyglądało życie w czasach ZSRR i zrozumiecie lepiej Rosję i Rosjan…
- Doceń i poleć nas:
poprzedni
Henryk Karpiak - zegarmistrz z zawodu i z pasji!