Xicorr Spark - Recenzja
- Autor: Tomek Frąckowiak
- /
- Dodano: 13.02.2021
- /
- Kategoria: Recenzje i testy
- /
Spark, czyli Iskra
Jakiś czas temu Adam przesłał mi zdjęcia prototypowego zegarka. Muszę przyznać, że byłem zaskoczony strukturą tarczy i kształtem wskazówek. Mniej natomiast zaskakiwał kształt koperty, ponieważ została ona przejęta z modelu Mistral. Oglądając zdjęcia i zbliżenia, nie mogłem znaleźć w głowie w ogóle porównania do innych zegarków, ponieważ nikt wcześniej nie zastosował takich kształtów wskazówek, a to one są najbardziej charakterystyczne dla tego modelu.
Xicorr Spark, bo o nim będzie mowa w recenzji, jest pierwszym projektem firmy, który nie nawiązuje do motoryzacji, a lotnictwa. Genezy powstania nazwy i całego projektu należy szukać w Mielcu, a dokładnie w zakładach lotniczych, gdzie od lat 60-tych powstawał samolot szkoleniowo bojowy o nazwie PZL TS-11 Iskra. Aby rozjaśnić Wam nieco historyczne i techniczne fakty, posłużę się opisem, znajdującym się na stronie producenta:
"Xicorr spark to nasz pierwszy zegarek zainspirowany tematyką lotniczą.
spark… iskra… TS-11 Iskra...
PZL TS-11 Iskra jest współczesnym polskim samolotem szkolno-bojowy. Oblot prototypu miał miejsce w 1960 roku. Produkcja seryjna trwała w latach 1963-1987 kończąc się wytworzeniem 424 egzemplarzy tego samolotu. Napęd (od 1969 roku) zapewnia pojedynczy silnik odrzutowy WSK SO-3. Samolot osiąga prędkość maksymalną rzędu 720 km/h, a zasięg maksymalny dochodzi do 1250 kilometrów. Uzbrojenie pokładowe stanowi pojedyncze działko NS-23 albo NR-23 kal. 23 mm.
Wraz z szerokim wprowadzaniem do lotnictwa polskiego samolotów odrzutowych pojawiła się konieczność skonstruowania adekwatnego samolotu treningowego. Za jego opracowanie i produkcję były odpowiedzialne zakłady WSK "PZL Mielec", a jego głównym konstruktorem był Tadeusz Sołtyk. Nowy samolot okazał się udaną konstrukcją o niezłych osiągach, stosunkowo niskiej zawodności oraz niskich kosztach eksploatacji. W toku produkcji seryjnej powstało wiele wariantów tego samolotu. Pierwszą produkowaną seryjnie była wersja Iskra bis-A, napędzana jeszcze silnikiem SO-1. Krótko później pojawiła się wersja Iskra bis-B będąca już modelem szkolno-bojowym z możliwością zabierania uzbrojenia podwieszanego. Do służby weszła również wersja Iskra R, czyli wersja rozpoznania morskiego czy też Iskra bis D – wersja szkolno-bojowa. Powstała też wersja cywilna pozbawiona uzbrojenia o nazwie Iskra Jet. Wojskowymi użytkownikami samolotów TS-11 Iskra była Polska oraz Indie. W wersji cywilnej samoloty trafiły m .in.: do USA czy Wielkiej Brytanii.
Bezpośrednią inspiracją dla zegarka był wskaźnik kierunku będący jednym z podstawowych zegarów pokładowych. Zainspirował nas układ tego przyrządu oraz sposób wskazań. Oczywiście Xicorr spark to nasza interpretacja tego zegara."
Jak Xicorr poradził sobie z pierwszym zegarkiem, zainspirowanym lotnictwem? O tym dowiecie się, czytając moją recenzję.
Opakowanie:
Zegarek dostajemy w małym pudełku, którego zewnętrzny materiał imituje skórę. Pudełko jest śliskie w dotyku, logowane - i co może być miłym akcentem - zostało w całości wykonane w Polsce, o czym informuje nas napis. Wewnątrz opakowania znajduje się zegarek na skórzanym pasku, drugi pasek materiałowy podszyty skórą oraz narzędzie do zmiany tychże.
Koperta:
Jak wspomniałem we wstępie, koperta jest taka sama jak w Mistralu.
Koperta została w całości wykonana ze stali chirurgicznej 316L, a jej szerokość bez koronki została zaprojektowana na 44mm, co czyni zegarek dość sporym. Do tego uszy, których długość wynosi niespełna 52mm powodują, że zegarek przeznaczony jest dla fanów większych zegarków. Co zaskoczyło mnie na plus, to wysokość zegarka wynosząca zaledwie 11,7mm. Wartość ta i wyprofilowane ku dołowi uszy sprawiają, że zegarek nosi się bardzo komfortowo, natomiast przez ścięte pionowo boki, koperta wydaje się zdecydowanie grubsza (jest to tylko złudzenie).
Na godzinie 3:30 znajduje się zakręcana koronka, która ma kształt lekko stożkowy, przez co znakomicie się ją obsługuje. Umiejscowienie koronki na godzinie 3:30 również ułatwia operowanie nią. Dzięki temu układowi, palce układają się na niej bardziej naturalnie i śmiało można zmieniać datę i godzinę z założonym na nadgarstku zegarkiem. Zewnętrzna, logowana strona koronki posiada wypełniony lumą znak firmowy Xicorra.
Koronka nawiązuje do kształtu indeksów z tarczy oraz do turbiny silnika odrzutowego.
Przypomnę, że w poprzedniej recenzji zegarka tego producenta – Xicorr Mistral - określiłem komfort pracy z koronką jako najlepszy spośród wszystkich zegarków, z którymi miałem do czynienia. Spark pod tym względem pobił Mistrala i śmiało mogę powiedzieć, że to on teraz dzierży laur zwycięzcy w wygodzie ustawiania wskazań czasu.
Koperta jest w całości szczotkowana; boki posiadają szlif pionowy, natomiast luneta wykończona została szlifem okrężnym. Jakość szlifów jest bardzo dobra.
Całość od spodniej części zamyka dekiel, na którego powierzchni znajduje się grawerowany laserem szkic przedstawiający pilota myśliwca oraz informacje dotyczące zastosowanego szkła, wodoszczelności, kraju pochodzenia i materiału, z którego powstała koperta i numer seryjny.
Tarcza:
Pierwsza moja myśl - kiedy zobaczyłem prototyp - to, że ma odjechane wskazówki, świetną strukturę tarczy i wypukłe indeksy, odstające i wnoszące kontrast do porowatej powierzchni reszty. Długo szukałem słowa, by nim jednym ją określić. I znalazłem! KOMIKSOWY! Tarcza jest komiksowa. Patrzysz na nią i widzisz zegarek z rysunku w komiksie. Niemały wpływ mają na to wskazówki, które zostały zainspirowane wskaźnikiem kierunku w Iskra, a których nie zobaczycie w żadnym innym zegarku. Wydają się one przerysowane, zwłaszcza wskazówka godzinowa, która może nam się kojarzyć z rakietą. Mimo ich szerokości, nie ma najmniejszego problemu z odczytem wskazania czasu.
Wskazówka minutowa jest proporcjonalnie węższa i dłuższa. Obie wskazówki są koloru czarnego, przez co kontrast na jasnej tarczy jest naprawdę wysoki. Miłym dla oka akcentem jest sekundnik, który dla odmiany został zabarwiony na czerwono. Jego grot jest długi, a na jego drugim końcu dla przeciwwagi producent umieścił symbol iskry. Wskazówki godzinową i minutową wypełnia zielona substancja luminescencyjna, a sekundnik świeci na niebiesko.
Dookoła tarczy właściwej znajduje się czarny chapter ring z naniesioną skalą minutową. Poprzez kontrast z tarczą właściwą zmniejsza on delikatnie rozmiar zegarka w subiektywnym odczuciu, a do tego bardzo ładnie koresponduje z czarnymi wskazówkami.
Według producenta tarcza ma kolor piaskowy. Moim zdaniem jest to słuszne określenie, choć przy mocniejszym świetle mieni się, jakby była w kolorze złota.
Zdecydowałem się na ten kolor, ponieważ podobał mi się na zdjęciach. Na żywo jednak robi jeszcze lepsze wrażenie. Niemały wpływ na to ma chropowata struktura tarczy, a także wypukłe indeksy, które wyrastają z tarczy niczym słupki PKB w rządowej telewizji. Obwódki tychże indeksów są czarne, co wydaje się być rozsądnym posunięciem, jeśli weźmie się pod uwagę jasny odcień tarczy i masy luminescencyjnej, którą są wypełnione owe indeksy. Pomiędzy indeksami godzinowymi zostały nadrukowane indeksy sekundowe , które najlepiej widać po naświetleniu, ponieważ są one wykonane z masy luminescencyjnej.
Luma na wskazówkach i indeksach świeci intensywnie po jej naświetleniu, lecz dość szybko traci moc, choć muszę przyznać, że słabsze świecenie trwa dość długo.
Na godzinie 3:30 znajduje się okno datownika, na którego białym tle nadrukowano czarne liczby wskazujące dzień miesiąca. Pod godziną dwunastą znajduje się logo SPARK, a nad godziną szóstą producent umieścił swoje logo, wraz z informacją o rodzaju zastosowanego mechanizmu. Pomiędzy godziną 6 i 7 znajduje się napis Made in Poland.
Całość zamyka płaskie, pokryte mocnym antyrefleksem szkło szafirowe. W wielu płaszczyznach zegarek wygląda jakby był pozbawiony szkła. Wpływ na to ma zapewne wspomniana wyżej warstwa antyrefleksu i struktura tarczy, która mimo jasnego odcienia, pochłania światło padające na nią.
Mechanizm:
Wewnątrz zegarka znajduje się znane i lubiane – zwłaszcza przez producentów niezależnych – Seiko NH35. Nie będę się tutaj rozpisywał na temat jego charakterystyki, ponieważ kilkukrotnie opisywaliśmy go przy okazji recenzji innych zegarków. Dodam tylko, że w tym przypadku mechanizm został dobrze wyregulowany, a jego odchyłka czasowa nie przekracza 7 sekund na dobę.
Paski:
W zestawie dostajemy dwa paski. Skórzany pasek pochodzi z firmy Pattini, o której już pisaliśmy na łamach naszego bloga. Mimo, że jestem zwolennikiem bransolet, to po założeniu zegarka na nadgarstek uśmiechnąłem i po cichu wymamrotałem "ach, Pattini..." A to dlatego, że poczułem niezwykłą miękkość na nadgarstku, mimo sporej grubości paska.
Aby podkreślić lotnicze DNA zegarka, pasek również został wykonany w sposób, który od lat 40 XX wieku jest cechą charakterystyczną zegarków dla lotników, mianowicie posiada po dwa nity blisko mocowania do uszu. Na klamrze znajduje się delikatny grawer z logo Xicorr. Logotyp znajdziemy również na jednej z dwóch szlufek. Całość przeszyta jest nicią w kolorze zbliżonym do odcienia tarczy.
Drugi z pasków jest paskiem materiałowym podszytym skórą i wyprodukowała go firma Morellato. Pasek jest wodoodporny. Jest on sztywniejszy niż jego zamiennik, a do tego zwęża się dość dynamicznie z 22mm przy uszach do 18mm przy zapięciu, co optycznie wpływa na odbiór wielkości koperty - wydaje się większa. Parciana struktura nadaje mu jeszcze bardziej militarnego stylu. Póki co, po przymiarce zostanę przy mięciutkim i wygodnym pasku skórzanym. Oba paski są bardzo dobrej jakości i na pewno posłużą długo.
Podsumowanie:
Spark nie jest na pewno uniwersalnym zegarkiem. Jestem pewny, że spodoba się ludziom pozytywnie zakręconym, którzy cenią sobie oryginalny, odjechany design. Muszę przyznać, że pierwszy zegarek Xicorra w stylu lotniczym pozytywnie mnie zaskoczył.Nie jest oklepany, jak modele inspirowane zegarkami lotniczymi B-Uhr.
Tarcze są kolorowe, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Xicorr pokazał jak z koperty innego modelu - Mistral - można zrobić całkowicie odmienny zegarek. Ograniczeniem dla ludzi o wątłych nadgarstkach może być jego rozmiar, choć jeśli weźmiemy pod uwagę charakter zegarka - nawiązujący do lotnictwa - to rozmiar ten spokojnie mieści się w bezpiecznych ramach. Zegarek kosztuje 1599 pln, co wydaje się być rozsądną ceną za zegarek z automatycznym mechanizmem, szafirowym szkłem, dwoma paskami wysokiej jakości i co najważniejsze - z nietuzinkowym wyglądem.
- Doceń i poleć nas:
poprzedni
Recenzja Orient Star RE-AU0402B00B
następny
Balticus Grey Seal II - recenzja