Tudor Black Bay, w wersji 36 mm
- Autor: fidelio
- /
- Dodano: 2.06.2019
- /
- Kategoria: Recenzje i testy
- /
Nie mogę nie zacząć od tego, że ten zegarek już na starcie ogromnie zyskał w moich oczach. Dlaczego? Ano z tej przyczyny, że jest niewielki, jak na dzisiejsze standardy, choć z satysfakcją odnotowuję, że coraz więcej takich zegarków na rynku. Co ciekawe, ja sam zaczynałem swoją poważną przygodę z zegarkami od dużych modeli, bo był i Steinhart Pilot, czy Alpina Startimer Pilot, oba o średnicy koperty (bez koronki) 44 mm i słusznym (ponad 50 mm) wymiarze "od ucha do ucha". Fizjonomii się jednak nie oszuka i dość szybko zorientowałem się, że powinienem jednak nosić mniejsze zegarki, najlepiej o średnicy poniżej 39 mm i dziś, z ogromną radością, takie właśnie zegarki (poza pewnymi wyjątkami) noszę. Oczywiście dla niektórych taki rozmiar może z miejsca ten zegarek dyskwalifikować, co oczywiście rozumiem.
Po tym krótkim wstępie czas przedstawić bohatera niniejszej recenzji, a jest nim Tudor Black Bay, w kopercie o średnicy 36 mm, w wersji na skórzanym beżowym pasku, o numerze referencyjnym: M79500-0008, który pojawił się w ofercie Tudora w 2016 roku.
Pudełko:
Zegarek pojawił się u mnie zapakowany w kartonowe pudełko z logo Tudora, które skrywało kolejne, już dość solidne i wyściełane miękkim czarnym materiałem. Zaciekawiła mnie przegródka w tym pudełku, która okazała się …pusta. No więc okazuje się, że kiedyś ten zegarek sprzedawany był z dodatkowym paskiem nato (w kolorystyce camo), jednak trochę się zmieniło i aktualnie (co potwierdziłem po skontaktowaniu się z dystrybutorem), zegarek sprzedawany jest bez dodatkowego paska, choć nadal w starych pudełkach, w których miejsce na dodatkowy pasek ciągle jest. Z mojej perspektywy jednak trochę szkoda, że tego dodatkowego paska nie ma w secie, choć przyznam, że nie sprawdzałem, czy z uwagi na ograniczenie zawartości pudełka, zmianie (w dół) uległa także cena tego zegarka. Tak czy inaczej, raczej z czystej ciekawości, biorąc pod uwagę informacje, jakimi Koledzy z Forum podzielili się ze mną w temacie Tudora, zadałem bezpośrednio u dystrybutora pytanie o możliwość zamówienia oryginalnego paska nato do tego modelu, a także, o koszt takiego paska. Z uzyskanych przeze mnie informacji wynika, że koszt takiego dodatkowego paska, który aktualnie występuje w dwóch wariantach kolorystycznych to 600 zł, przy czym czas oczekiwania na taki pasek wynosi 2 miesiące. Póki co, biorąc pod uwagę zarówno cenę tego dodatkowego paska, jak i jakość paska skórzanego, na którym zegarek dotarł do mnie (szerzej o tym pasku poniżej), nie zdecydowałem się na złożenia zamówienia.
Koperta:
Stalowa koperta recenzowanego zegarka ma 36 mm średnicy (wymiar bez koronki), 10,5 mm grubości oraz 44 mm wymiaru „od ucha do ucha”. Szerokość między uszami to 19 mm. Wymiary zdecydowanie kompaktowe, przy czym z uwagi na stosunkowo niewielką grubość tego zegarka, w mojej ocenie mamy do czynienia z bardzo proporcjonalnym projektem. Zauważyć przy tej okazji wypada, że zegarek optycznie wydaje się nieco mniejszy, aniżeli wskazywałyby na to podane powyżej wymiary, co jest zasługą stosunkowo szerokiej lunety. Widać to bardzo dobrze gdy zestawimy ten zegarek ze Stową Marine, która przy identycznej średnicy koperty, poprzez zastosowanie bardzo wąskiej lunety, wydaje się optycznie większa. W zegarku tym zastosowano szkło szafirowe, jednak bez antyrefleksu, co oczywiście może dziwić, biorąc pod uwagę cenę, jaką Tudor winszuje sobie za ten zegarek. Mi brak antyrefleksu nie przeszkadza, a zastosowanie stosunkowo dużych indeksów powoduje, że generalnie, mimo różnego rodzaju odbić i błysków na szkle, odczyt godziny nie stanowi jakiegokolwiek problemu.
Przechodząc do szczegółowego opisu koperty, to stosunkowo szeroka luneta, okalająca płaskie szafirowe szkło (szkło delikatnie wystaje nad lunetę) jest polerowana na wysoki połysk, więc pewnie jest tylko kwestią czasu, kiedy pojawią się na niej mikroryski. Luneta jest delikatnie zaoblona i tak, jak pisałem wyżej, optycznie zmniejsza zegarek. Polerowane na wysoki połysk są także boki koperty ….i gdyby jeszcze w całości polerowane na wysoki połysk były także uszy, to ten zegarek już tak bardzo by mi się nie podobał. Na szczęście górne powierzchnie uszu są szczotkowane (szlif ukośny, wyraźnie zaakcentowany), a dzięki temu zegarek zyskuje na charakterze i przestaje kojarzyć się (tam mocno) z zegarkiem eleganckim. Dodatkowo wspomnieć należy, że bok koperty (od góry) jest delikatnie fazowany, a to fazowanie przechodzi także płynnie na uszu, tworząc ciekawy kontrast ze szczotkowaną górną powierzchnią uszu. Odcięcie powierzchni polerowanych na wysoki połysk od tych szczotkowanych jest wyraźne oraz ostre. Co ciekawe, koperta zegarka między uszami także jest szczotkowana, przy czym w tym przypadku producent zastosował szlif pionowy, kontrastujący z polerowaną na wysoki połysk lunetą. Czy coś bym tu zmienił (jeśli tylko bym mógł)? Gdyby to ode mnie zależało, to chyba zdecydowałbym się także na szczotkowanie lunety, aby dzięki temu zegarek zyskał w mojej ocenie jeszcze więcej charakteru. Trzeba jednocześnie zaznaczyć, że zastosowanie lunety polerowanej na wysoki połysk współgra z ogólnym projektem koperty, a wykonana w ten sposób luneta tworzy ciekawy kontrast ze szczotkowanymi górnymi powierzchniami uszu.
Dekielek pełny, na którym również zastosowano wyraźne szlifowanie. Na dekielku umieszczono (w postaci grawerunku) trzy tarcze Tudora, a także jedynie podstawowy zestaw informacji, wskazujących na producenta oraz pochodzenie zegarka.
Koronka tego zegarka jest zakręcana (WR to 150 m, co pozwala na bezstresowe korzystanie z tego zegarka na co dzień). Koronka ma tylko dwie pozycje, to jest po jej odkręceniu (pozycja „1”) mamy możliwość nakręcenia zegarka, a dalej, po jej wyciągnięciu (pozycja „2”), uruchamiamy „stop sekundę”. Koronka, biorąc pod uwagę wielkość samego zegarka, jest dość sporych rozmiarów – średnica ok. 6,3 mm. Koronka jest karbowana, co pozwala na jej pewny chwyt oraz wygodne nią operowanie. „Creme de la crème” jest oczywiście logo umieszczone na bocznej powierzchni koronki; to kojarzona z Tudorem, wpisana niejako w DNA tej marki, Róża Tudorów, przy czym grawerunek jest bardzo wyraźny i po prostu cieszy oczy. Bliższy rzut oka na zegarek w miejscu koronki ujawnia wszelako, że koronka, nawet po jej dokręceniu, dość mocno odstaje od koperty (ok. 2 mm). Po dokręceniu koronki, między kopertą a koronką mamy czarny element, przechodzący dalej w gwint, wyraźnie odcinający się od kolorystyki koperty oraz samej koronki. Przyznam, że nie dotarłem do informacji wskazujących na to, z jakich względów Tudor zdecydował się na zastosowanie takiego właśnie rozwiązania, które przyznaję, jest dość kontrowersyjne stylistycznie, choć trzeba od razu zaznaczyć, że nie ma ono w zasadzie żadnego wpływu na komfort noszenia zegarka. Ot, po prostu, taka dziwna ciekawostka, która mi w żaden sposób nie przeszkadza.
O kopercie w zasadzie tyle i muszę przyznać, że jej projekt, choć nieco kontrowersyjny (dotyczy to koronki, która wyraźnie odstaje od koperty nawet po dokręceniu), bardzo przypadł mi do gustu, co wynika nie tylko z wielkości tej koperty (dla mnie to rozmiar idealny, jak się wydaje, taki mój „sweet spot” stosując anglojęzyczną nomenklaturę), ogólnego pomysłu na ten zegarek (projektu), ale przede wszystkim z tego, że koperta jest po prostu bardzo dobrze wykonana. Warto w tym miejscu wspomnieć także o tym, że również wewnętrzne powierzchnie uszu zostały „obrobione” i w związku z tym nie widać miejsca, w którym metal był cięty w procesie wytwarzania samej koperty.
Tarcza:
Tarcza recenzowanego zegarka jest czarna i błyszcząca, choć nie potrafiłem tego uchwycić na wykonanych przez siebie zdjęciach. Indeksy godzinowe są nakładane i bardzo mocno wypełnione substancją luminescencyjną (póki co nie udało mi się dotrzeć do informacji z których wynikałoby, jaką konkretnie lumę stosuje Tudor, ale zegarek świeci bardzo dobrze – intensywnie oraz długo). Indeksy w kształcie kółek, za wyjątkiem indeksów na godzinach 3ciej, 6 tej, 9 tej (w kształcie prostokątów) oraz na godz. 12 tej (w kształcie trójkąta o krótkiej podstawie i wydłużonych bokach). Indeksy znajdują się w stalowych ramkach, co wygląda bardzo efektownie. Same indeksy są stosunkowo duże i pozwalają na bezproblemowy odczyt godziny. Jeśli chodzi o podziałkę minutową (jest ona umiejscowiona na zewnątrz indeksów godzinowych), to ma ona kształt przypominający „torowisko”, przy czym bez wewnętrznego „toru” (co 5ta minuta jest nieco pogrubiona).
Pod indeksem na godz. 12tej malowane logo Tudora oraz napis „TUDOR”, a pod nim kolejny „GENEVE”. Nad indeksem na godz. 6tej kolejne napisy: „ROTOR” oraz „SELF-WINDING”, zdradzające, poprzez swój „uśmiech” rodzaj mechanizmu zastosowanego w tym zegarku. Mamy wreszcie (na zewnątrz „torowiska”, pod indeksem na godz. 6tej napis „SWISS MADE”). Wzmiankowane powyżej napisy malowane są srebrną farbą, co z jednej strony kontrastuje z czernią tarczy, a z drugiej strony doskonale współgra ze stalowymi ramkami indeksów godzinowych.
Całość projektu jest bardzo symetryczna, a tej symetrii, pasującej do charakteru tego zegarka nie psuje okienko datownika, którego …po prostu nie ma. Jeśli chodzi o wskazówki, to oczywiście mamy klasykę od Tudora, czyli „snow flake”, przy czym wskazówka godzinowa sprawia wrażenie całkiem sporej, biorąc pod uwagę wielkość samej tarczy. Czy mi to przeszkadza? W żadnym wypadku, ponieważ dochodzę do wniosku, że w tym przypadku producent postawił na funkcjonalność, związaną z bezproblemowym odczytem godziny, z czym nie ma żadnego problemu. Co dotyczy jakości wykonania tarczy, to żadnych niedoróbek nie dostrzegam (indeksy godzinowe nałożone są starannie, równo, bez strzępień czy ubytków w masie luminescencyjnej, a do tego idealnie zgrywają się z „torowiskiem”). Oczywiście dzieląc trochę „włos na czworo” napiszę, że biorąc pod uwagę układ tarczy, w tym całkiem sporej wielkości indeksy, można było ją zagospodarować troszeczkę lepiej. Wyraźnie widać bowiem, że na zewnątrz „torowiska” na tarczy jest jeszcze trochę pustej przestrzeni (w tej pustej przestrzeni znajduje się na tarczy napis „SWISS MADE”) i być może samo „torowisko”, a co za tym idzie, także indeksy godzinowe, można było przesunąć bardziej na zewnątrz, zyskując nieco przestrzeni w centralnej części tarczy. Nie jest to jednak coś, co bardzo mi przeszkadza. To raczej wynik mojego wrodzonego (a może nabytego z wiekiem) czepialstwa.
Mechanizm:
Już tarcza tego zegarka zdradza, z jakim werkiem mamy tu do czynienia. W zegarku zastosowano Etę 2824-2 (wedle dostępnych mi informacji jest to werk w wersji TOP), która łożyskowana jest na 25 kamieniach, pracuje z częstotliwością 28 800 bhp i zapewnia ok. 38-40 h rezerwy chodu. I oczywiście można tu troszkę pogrymasić i zadać pytanie, czemu nie „in-house”? Odpowiadając na to pytanie odpowiem, że z mojej perspektywy bardzo dobrze, że nie „in-house”, a sprawdzony „wół roboczy”, w takiej a nie innej wersji.
Po pierwsze nie mam wątpliwości, że jego serwis to inne koszty niż w przypadku mechanizmu „in-house”, który Tudor stosuje w innych zegarkach z tej linii. Po drugie, jak dobrze policzyłem, to mój 13ty zegarek mechaniczny i choć w bliskiej mi perspektywie nie czeka mnie kumulacja akcji serwisowych, to jednak jestem trochę spokojniejszy wiedząc o tym, że Eta 2824-2 to mechanizm powszechnie znany, w miarę niezawodny, a jego podstawowy serwis nie pochłonie majątku. Co mogę powiedzieć na temat dokładności chodu tego konkretnego modelu? Nosiłem go prawie non stop (zdejmowany był tylko na noc) przez kilka dni (od momentu jego pojawienia się u mnie do momentu opublikowania tej recenzji), odkładałem go bez jakiegoś szczególnego planu ot tak, jak wyszło i w tym czasie zaobserwowałem odchyłki w granicach -2/+3 s, więc z mojej perspektywy powodów do narzekania nie ma.
Pasek i zapięcie:
Recenzowany zegarek to wersja na skórzanym beżowym pasku, który przeszywany jest białą nicią. O jakości tego paska mogę się wypowiedzieć w samych superlatywach, bo jest odpowiednio gruby, miękki i w zasadzie do razu doskonale się układa. Pasek ma niestandardową szerokość, bo 19 mm przy uszach, na co można oczywiście trochę ponarzekać, choć dziś nie ma przecież problemu z zamówieniem, w rozsądnej cenie, paska „hand made”, który będzie miał taką szerokość. Przy zapięciu pasek zwęża się do 16 mm. Co dotyczy samego zapięcia, to w zasadzie można o nim nie pisać. Wystarczy …pooglądać. Zapięcie motylkowe, wykonane z dużą dbałością o detale, a także bardzo precyzyjnie, co w szczególności dotyczy grawerunku „TUDOR” na zapięciu. Zasadnicza cześć tego zapięcia to zestawienie elementów polerowanych na wysoki połysk z tymi szczotkowanymi. Zapięcie, po unieruchomieniu w nim paska tworzy kształt tarczy Tudora, w której elementy polerowane na wysoki połysk oraz te szczotkowa są od siebie wyraźnie oddzielone, co tworzy bardzo ciekawy efekt wizualny, na zasadzie kontrastu (środkowa część zapięcia, z grawerem „TUDOR” polerowana jest na wysoki połysk, a pozostałe elementy zapięcia, składające się na tarczę Tudora, są szczotkowane). Jeśli się dobrze w temacie rozeznałem, to wygląda na to, że w samym mechanizmie zapięcia zastosowano elementy ceramiczne w jednym z pinów. Poszczególne elementy zapięcia są ze sobą świetnie spasowane; boczna powierzchnia jednego z elementów zapięcia (ten od dłuższej części paska) jest dodatkowo karbowana.
Co by tu napisać w ramach podsumowania? Chyba tylko to, że zegarkiem jestem po prostu oczarowany, choć oczywiście dostrzegam pewne wady tego zegarka, które starałem się w miarę obiektywnie opisać powyżej.
Zegarek jest dla mnie idealny pod względem rozmiaru i w mojej ocenie, doskonale sprawdzi się jako zegarek do noszenia na co dzień przez kogoś, kto podobnie jak ja, nie został przez naturę obdarzony budzącym respekt nadgarstkiem. Przez chwilę zastanawiałem się, co bym zmienił w tym zegarku, gdybym mógł zmienić jedną tylko rzecz? Po dłuższym namyśle dochodzę do wniosku, że życzyłbym sobie tego, aby luneta w tym zegarku nie była polerowana na wysoki połysk. Uważam po prostu, że zegarek zyskałby na charakterze, gdyby zastosowano w nim lunetę szczotkowaną, uzupełniającą się ze szczotkowanymi górnymi powierzchniami uszu.
To, co mnie najbardziej w tym zegarku urzekło, to z kolei dbałość o detale (dla przykładu pięknie grawerowana koronka, wyraźnie zaakcentowane szlify czy też przemyślane i doskonale oddające ducha Tudora zapięcie paska) oraz ogólna, bardzo wysoka jakość wykonania tego zegarka. Polecam więc tego małego Tudora, zdecydowanie!
- Doceń i poleć nas:
poprzedni
Vratislavia Conceptum Avantgarde Mecanique – recenzja
następny
XV Spotkanie Roczne Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków