Srebrna Góra - warsztaty zegarmistrzowskie

  • Autor: Piotr Chmiel
  • /
  • Dodano: 11.09.2018
  • /
  • Kategoria: Z życia Klubu
  • /

Kontynuując nasze warsztatowe podróże po Polsce, we wrześniu zawitaliśmy do Srebrnej Góry. Spotkanie przygotowane zostało przez naszych klubowych kolegów - Adama i Mariana, a miało nam pokazać historię związaną z działalnością fabryk zegarowych Gustava Beckera. Gdybyśmy jednak pozostali tylko przy nazwisku Becker, to nie oddalibyśmy pełnego charakteru tego spotkania - zobaczyliśmy także wspaniałe okolice Dolnego Śląska, włącznie ze Świebodzicami, Wałbrzychem, zamkiem Książ i twierdzą na przełęczy Srebrna.

Jednak po kolei. Spotkanie rozpoczęliśmy już od piątkowego wieczoru, gdy przybywający klubowicze zasiedli w restauracji pensjonatu Sokółka, naszej bazy na najbliższe dwa dni. Rozmowy toczyły się dookoła zegarów (to przede wszystkim ze względu na okolicę i jej historię) i zegarków, włącznie z prezentacjami pojedynczych egzemplarzy (w przypadku zegarów), jak i całych kolekcji (tu już mowa o zegarkach). Korzystając z gościnności pensjonatu, nawet najbardziej zmęczeni po podróży znaleźli siły do dyskusji.

Sobota rozpoczęła się wcześnie, od zwyczajowego grupowego zdjęcia przed pensjonatem, skąd autokarem wyruszyliśmy na trasę naszych warsztatów. Podczas wyjazdu ze Srebrnej Góry zobaczyliśmy miejsce ostatniego odpoczynku Edwarda Eppnera, którego nagrobek znajduje się na starym, zaniedbanym cmentarzu ewangelickim. Został on odnaleziony niedawno przez naszego klubowicza, Adama Mroziuka*.

Pierwszy postój wypadł w Zamku Książ, gdzie odwiedziliśmy Dolnośląskie Obserwatorium Geofizyczne i poznaliśmy podstawy obserwacji i pomiaru zdarzeń sejsmicznych (czyli wstrząsów skorupy ziemskiej). Jak zwykle w przypadku zdarzeń fizycznych, czas także gra rolę w tych pomiarach - w samym laboratorium znajduje się kilka anten ferrytowych, zbierających sygnały radiowe, synchronizujące pomiar czasu w urządzeniach laboratorium. Była mowa o jeszcze jednym zegarze, jednak ta tajemnica została wyjaśniona dopiero wieczorem, podczas sesji naukowej.

Z Obserwatorium przejechaliśmy do Wałbrzycha, gdzie w Muzeum Porcelany odwiedziliśmy przede wszystkim wystawę budzików i zegarów z fabryki Gustava Beckera, podziwiając ponad 100 różnych egzemplarzy, z których większość była w znakomitym stanie (a pozostałe czekają na renowację). Na wystawie znalazły się nawet elementy humorystyczne, w postaci „pierwszego budzika” i kurczako-kaczki z budzikiem w brzuchu. Gdy już nacieszyliśmy się widokiem zegarów i budzików, zostały zrobione wszystkie zdjęcia i zadane wszystkie pytania do twórcy tej kolekcji, przeszliśmy do pozostałych eksponatów muzeum. Czekały na nas nie tylko porcelanowe eksponaty, ale też zajmująca opowieść o tym, jak powstają te delikatne i obecne w każdym domu produkty.

Nieco później, po skończeniu wizyty w muzeum (i po zakupach w sklepie firmowym), wróciliśmy do Zamku Książ. Tam mieliśmy zobaczyć przede wszystkim podziemia, gdzie znajdują się czujniki wykorzystywane w pracy Obserwatorium Geofizycznego, a także pomieszczenia Zamku. Ta część planu niestety się nie powiodła, a na przeszkodzie stanął czas, nasz dobry znajomy.

Zaczerpnęliśmy oddechu (i kawy), a potem ruszyliśmy do Świebodzic, ostatniego przystanku na naszej drodze. Ostatniego, ale wcale nie najmniej ciekawego. Pierwszym odwiedzonym miejscem była siedziba firmy TERMET, znanej części z nas jeszcze jako „PREDOM TERMET”. Nie są tam produkowane zegary, jednak posiada ona unikalny model zegara sygnowanego „Gustav Becker” - na jego tarczy znajduje się cyfra 1 000 000, dokumentująca jego numer kolejny (i to nie licząc budzików!). Następnie przemieściliśmy się do tej części miasta, gdzie pozostały jeszcze budynki fabryki Beckera, wysłuchaliśmy fascynujących informacji zebranych i przekazanych w znakomitej formie przez Adama, włącznie z rysunkami tego, jako wyglądało to w przeszłości. Trzecie miejsce odwiedzone przez nas na mapie Świebodzic to cmentarz miejski i grób rodziny Beckerów, na którym złożyliśmy wiązankę kwiatów. Następnie ruszyliśmy z powrotem do „naszej bazy” w Srebrnej Górze.

Sobotni wieczór, gdy już uzupełniliśmy energię i poziom płynów, należał do naszego klubowicza Mariana - nie tylko zorganizował logistykę naszego pobytu, ale przede wszystkim przygotował bardzo ciekawą sesję naukową. Zobaczyliśmy chronometry morskie, służące do określania położenia statków i okrętów w przypadku braku nowoczesnych systemów lokalizacyjnych, które nadal są jeszcze w użyciu, nie tylko podczas szkolenia przyszłych nawigatorów i kapitanów. W kolejnej części sesji dowiedzieliśmy się, jaki jest związek Obserwatorium Geofizycznego z zegarami morskimi - okazało się, że model wyprodukowany przez firmę Ulysse Nardin był wykorzystywany jako urządzenie podające sygnał czasu wykorzystywany do synchronizacji pomiarów sejsmicznych. Na zakończenie zobaczyliśmy jeszcze zegary roczne, a ciekawscy mogli postukać w czujnik sejsmiczny.

Jak to bywa, obrady, rozmowy i prezentacje przeciągnęły się jeszcze długo w noc...

Dlatego też niedzielę postanowiliśmy rozpocząć nieco później, choć dzień zapowiadał się równie atrakcyjnie. Po śniadaniu ruszyliśmy w towarzystwie przewodnika w stroju „z epoki” (konkretnie w mundurze armii pruskiej, z czasów Cesarza Franciszka) w górę, do przełęczy Srebrna. Tam po obu stronach przełęczy znajdują się budynki twierdzy, która broniła tego przejścia. Podczas podejścia i już na samym szczycie poznaliśmy wiele szczegółów z życia armii w ówczesnych latach. Ponieważ nasz plan zwiedzania zakładał odwiedzenie Fortu Ostróg, poznaliśmy także historię polskich oficerów przetrzymywanych tam po wybuchu II Wojny Światowej. Im też podczas pobytu w tym miejscu bardzo przydawały się zegarki.

Potem został już „tylko” obiad i wyruszenie w trasę do domów. Jednak na pewno wielu z nas wróci jeszcze w te okolice, by zobaczyć pozostałe ciekawe miejsca tego regionu!

*Na marginesie - jeśli chcecie pomóc w renowacji i nie macie nic przeciwko wizytom w Srebrnej Górze, to skontaktujcie się z Adamem Mroziukiem (amroziuk na forum Klubu).