Prezes recenzuje: EPOS 3327 LE

  • Autor: Eugeniusz Szwed
  • /
  • Dodano: 2.12.2018
  • /
  • Kategoria: Recenzje i testy
  • /

Z serii #wykopaliska prezentujemy dziś na łamach naszej strony recenzję opublikowaną na naszym forum 28 listopada 2009 roku. Autorem recenzji jest prezes stowarzyszenia KMZiZ - Eugeniusz Szwed. ENJOY


Od zawsze chodziła mi po głowie myśl, żeby sprawić sobie zegarek w prostokątnej kopercie i na skórzanym pasku. Zaczęło być tak, że oglądając katalogi czy też zegarki wystawione w witrynach skupiałem uwagę tylko na tych w prostokątnych kopertach. Pewnego dnia postanowiłem - kupuję! No tak, ale jaki? Mnogość firm, mechanizmów, kolorów i wzorów skutecznie utrudniały podjęcie ostatecznej decyzji. Trwało to do czasu naszego klubowego spotkania gdzie u jednego z naszych kolegów dostrzegłem na nadgarstku pięknego Jaeger-LeCoultre z linii Reverso.

Wszystko było już jasne i na dobrej drodze do zakupu, ale… do takowego nie doszło. Czy to dobrze nie wiem, bo JLC chodzi za mną nadal, ale już nie Reverso, tylko klasyczny garniturowiec.

Wracając do prostokątów, wpadł mi w ręce katalog Epos-a, gdzie zauważyłem model Perfection 3327 z jasną tarczą, małą sekundą i wskaźnikiem rezerwy naciągu. A że Epos od zawsze budził we mnie pozytywne uczucia, chociażby ze względu na nietuzinkowe wzornictwo zacząłem drążyć temat. Nawet męczyłem TikTaka o więcej informacji na temat tego zegarka.

Paweł znosił ze stoickim spokojem kolejne moje pytania, a także podpowiedział, abym pofatygował się do salonu OCDC i po prostu przymierzył go i zobaczył jak leży mi na ręku i jak się czuję z takim zegarkiem. Tak zrobiłem, ale egzemplarz, którym byłem zainteresowany właśnie został sprzedany.

Nagle i zupełnie niespodziewanie mogłem obejrzeć, przymierzyć, a nawet kupić wersję tego zegarka, ale w Limited Edition :O Tylko 99 sztuk na whole World?! Warunek był jeden – decyzję należało podjąć natychmiast. I co robi w takiej sytuacji Klubowicz? Oczywiście płaci natychmiast! Bo nie ma ani czasu, ani ochoty, żeby to przemyśleć i skonsultować ze znajomymi zegarkomaniakami (czy też z żoną).

Zegarek zagościł na moim nadgarstku w lipcu tego roku (2009) i na początku myślałem, że jest nie do końca dla mnie - wydawał mi się zbyt śmiały i za bardzo rzucał się w oczy. Takie były początki.

Jednak z kilku powodów stał się jednym z bardziej lubianych zegarków. Przemawia za nim kształt koperty - prostokąt, mechanizm - bo dobry i z manualnym naciągiem. Przede wszystkim jednak lubię go z uwagi na tarczę! Tak, z uwagi na niepowtarzalną tarczę. Żaden inny zegarek takiej tarczy nie ma, no, chyba że siostrzany model 3373 (również dostępny w limitowanej wersji, ale z pięciominutową repetycją i z ponad trzykrotnie wyższą ceną od mojego 3327 LE).

Normalna wersja Perfection 3327 jest dostępna na rynku od kilku lat i chyba nie wzbudza jakichś większych emocji. Jest to po prostu jeden z wielu prostokątnych, ładnych, świetnie wykonanych zegarków z bardzo dobrym mechanizmem. Różnica pomiędzy standardową wersją 3327 a 3327 LE kryje się - a raczej odsłania - właśnie w tarczy, no i oczywiście w limitacji - tylko 99 sztuk.

Koperta o wymiarach 38,5x31x9,3mm, w uszach 22mm, wykonana jest ze stali i została delikatnie wyprofilowana pod krzywiznę nadgarstka co skutkuje wygodą noszenia. Koronka z logo firmy jest poręczna, ma właściwą średnicę i grubość w stosunku do wymiarów koperty. Ergonomia perfekcyjna i bezproblemowe nakręcanie.

Oba szkła szafirowe i z krzywizną dopasowaną do koperty. Szkło nad tarczą nie wystaje ponad kopertę. Dekielek z przeszkleniem zamocowany jest czterema śrubkami. Pod nim ukryty jest ręcznie nakręcany mechanizm Jacquet 7365 ozdobiony paskami genewskimi i maleńkimi niebieskimi śrubkami. Głębiej pod balansem można dostrzec część mechanizmu ozdobionego giloszowaniem. Wszystko to wygląda znakomicie i całe szczęście, że nie jest to przykryte pełnym stalowym deklem, tylko właśnie przeszklonym, bo dzięki temu jest co oglądać!

Teraz pasek: czarny, mięsisty, dobrze układający się na nadgarstku, jakościowo świetny i pasujący do całości pasek. Zapięcie motylkowe z logo Epos wymaga na początku noszenia cierpliwości, ale jest solidne i wykonane precyzyjnie. Pasek, który był założony fabrycznie niestety był zbyt krótki jak na moją rękę, tym bardziej, że lubię nosić zegarki luźno zapięte. Tu z pomocą jeszcze raz przyszedł TikTak, który na moją prośbę przysłał mi oryginalny pasek 22mm w komplecie z zapięciem w rozmiarze XXL.

No i to, co robi największe wrażenie, czyli tarcza zegarka, obok której nie można przejść obojętnie. Jest inna, ale mimo to utrzymana w charakterystycznym, wzorniczym stylu Eposa. Kolorystyka to połączenie czerni i stali oraz dwa widoczne koła zębate w odcieniu mosiądzu. Cała magia na tarczy rozgrywa się na trzech płaszczyznach. Pierwsza znajduje się zaraz pod szkiełkiem – czarno-stalowa ramka z naniesionymi indeksami i cyferkami godzin. Na godzinie 8 został umieszczony mały sekundnik, który -jak to wszystkie małe sekundniki - przede wszystkim informuje o pracy mechanizmu. Na godzinie 1 znajduje się wskaźnik rezerwy chodu, genialna funkcja pokazująca stan naciągnięcia sprężyny. Po pełnym nakręceniu Epos równym rytmem precyzyjnie odmierza 42 godziny. Na wskaźniku są trzy pola wskazujące po 14 godzin, ostatnie: rezerwa - ma kolor blado-różowy. Wszystkie wskazówki są czarne a godzinowa i minutowa dodatkowo na końcach wypełnione zostały masą świecącą. Poniżej tej płaszczyzny znajduje się tarcza pokryta giloszowaniem, co rozświetla całą tarczę zegarka. Jeszcze niżej na godzinie 10 do 12 widoczne są koła zębate mechanizmu. Jedno z nich - najmniejsze obiega planetarnie inne, ale jest to efekt widoczny tylko podczas nakręcania.

Czy zegarek jest ładny? Moim zdaniem tak.

Czy jest dokładny? Chyba tak, skoro przy moich domowych pomiarach, gdzie za wzorzec służyły mi zegarki sterowane radiem podczas 15 dni średnio na dobę na początku miał około 6sek opóźnienia, potem -4, a po dalszych kilku dniach około -2/-1. Teraz pewnie jest jeszcze dokładniejszy i delikatnie przyspiesza, ale przestałem to sprawdzać.

Czy dobrze się nosi? Teraz już tak, bo przyzwyczaiłem się do zapięcia.

Czy go polubiłem? Jak najbardziej, skoro chciało mi się tyle o nim napisać!

Czy ma wady? Pewnie tak, ale ja ze zrozumiałych względów ich nie dostrzegam. Jeśli musiałbym coś wskazać to byłaby to nie do końca czytelna tarcza. Może przez to, że jest tak oryginalna i wyjątkowa można się na niej czasami pogubić - szczególnie wieczorem lub w ciemnych pomieszczeniach.

Czy ten Epos 3327 LE jest warty około 2600 Euro? Jedni powiedzą, że absolutnie nie! Inni, że skoro kogoś stać to niech sobie taki nosi. Ja myślę, że ten zegarek jest warty takich pieniędzy tym bardziej, że zegarków z taką właśnie tarczą Epos zrobił tylko 99 sztuk, a to przecież naprawdę mała limitacja. W Polsce zostało sprzedanych chyba 5! O samym mechanizmie niestety nic sensownego napisać nie jestem w stanie. Na tym po prostu się nie znam na tyle, aby publicznie się mądrzyć. W tym gronie o kompromitację przecież nie trudno. Wolę więc z pokorą i cierpliwością poczekać na opinie profesjonalistów w tym zakresie.


Czy zegarek wciąż gości na nadgarstu Eugeniusza? Jak dalej potoczyły się jego losy? Mam nadzieję, że niebawem Eugeniusz zdradzi nam to, na forum.