Orient Star RE-AV0A03B00B – bardziej mechaniczny niż myślisz...

  • Autor: Mieszko Wojtczak
  • /
  • Dodano: 27.09.2021
  • /
  • Kategoria: Recenzje i testy
  • /

Pierwszą myślą jaka przychodzi mi do głowy na hasło Orient Star jest japońska marka produkująca wysokiej jakości czasomierze za bardzo rozsądne pieniądze. Na początku XXI w. firma ta na nowo zinterpretowała wygląd zegarka garniturowego. Fazy księżyca, rezerwa chodu, proste indeksy i rozmiary kopert w okolicach bezpiecznych 40mm pasowały do stroju biznesowego czy wieczorowego. Jednakże ostatnimi czasy mam okazję obcować z nowymi wcieleniami zegarków tego producenta. Począwszy od użytkowych, jak pierwsze zegarki nurkowe z logo OS czy model, który nie tak dawno recenzowałem z linii Outdoor. Dziś mam przyjemność opisać model będący całkowitym zaprzeczeniem mojego pierwszego skojarzenia, a będący jednocześnie jeszcze odważniejszą formą… no właśnie… czego?

Po otwarciu klasycznego, czarnego pudełka z logo Orient Star ujrzałem zegarek na tyle kontrowersyjny, że zajęło mi 4 dni zanim zdecydowałem się ponownie go obejrzeć. Wynika to z zupełnie odmiennego u mnie poczucia kanonów designu zegarkowego, przez co odbiór nie był tak oczywisty. Nie ułatwia też tego rozmiar koperty, nieco przekraczający 43 mm bez koronki. Sama koperta nie jest taka prosta i oczywista. Wykonana ze stali 316L praktycznie w większości jest koloru ciemnografitowego. Usiłowałem u źródła dociec, czy jest to powłoka DLC, czy inny rodzaj powlekania, ale oficjalna strona Orienta zarówno angielska, jak i japońska pozostaje w tej kwestii enigmatyczna.

Spoglądając od góry można ujrzeć łagodnie wypuszczone uszy mniej więcej od środka koperty, co mi się bardzo podoba. Wielokrotnie to podkreślam, że zegarek nabiera wtedy jednolitych linii, dzięki czemu nie mamy wrażenia, że uszy są tu „doczepiane”. Od góry są szczotkowane z delikatnym wypolerowanym wgłębieniem, co sprawia wrażenie, jakby uszy miały wyglądać jak szczypce lub obcęgi trzymające pasek. Boki są szczotkowane z delikatnym spolerowanym podcięciem. Dzięki temu zabiegowi zegarek leży lepiej na nadgarstku, niż mógłby to sugerować rozmiar. Od góry umieszczono płaski, nieoobrotowy bezel. Od boku i góry jest on szczotkowany z polerowanym fazowaniem na krawędzi. W miejscu pokrywającym się z nieparzystymi indeksami godzinowymi zastosowano trójkątne w kształcie nacięcia, niczym dotknięcie edge-bevelera*. W pozycjach parzystych indeksów widzimy coś na kształt śrubek imbusowych, które wkręcone w bezel przytrzymują go w kopercie. Na wysokości tych „wkrętów” są wypustki sięgające aż do szafirowego szkiełka z powłoką antyrefleksyjną. Przestrzenie pomiędzy tymi wypustkami są wklęsłe i spolerowane, co dodatkowo potęguje techniczny charakter odbioru. Pod bezelem umieszczono coś na kształt kolejnego pierścienia, tyle że w kolorze czerwonym. Dzięki tym zabiegom spoglądając na całość koperty można odnieść wrażenie, że na kopertę nałożono czerwoną nakładkę śrubową, a do niej przykręcono bezel przytrzymujący szkło, co daje niezwykle trwałą i solidną konstrukcję. Całość może nieco burzyć wkręcany, przeszklony dekiel w tradycyjnym stalowym kolorze. Znajdziemy na nim wszystkie niezbędne informacje o modelu, stumetrowej wodoszczelności itd.

Tarcza to kontynuacja moich mechanicznych skojarzeń. Opisanie jej to tak karkołomne zadanie, że sam nie wiem, czy mi się to uda. Składa się z kilku warstw nałożonych na siebie z licznymi perforacjami, przez które możemy obejrzeć niemal cały mechanizm. Najniższa z nich jest w kolorze burgudowo-brązowym z bardzo drobnym i ledwo widocznym nadrukiem w kształcie plastra miodu. Przedzielona jest ona skośnie na cztery sekcje. Jedna z nich dla wskazań rezerwy chodu jest na górze, na której dodatkowo nadrukowano na swoistych wypustkach wartości 0, 25 oraz 50. Na to nałożono czarny element w kształcie 2/3 okręgu z wyżłobioną podziałką.

Dla okienka, przez które możemy podziwiać balans na dziewiątej zastosowano podobne rozwiązanie w postaci okręgu. Przebiega przez niego układ dwóch równolegle ułożonych wycinków okręgów połączonych pośrodku kolejnym malutkim pierścieniem. Jest on usytuowany bezpośrednio nad mechanizmem absorpcji wstrząsów. Komplikacja małej sekundy na szóstej ma kształt koła, przypominającego mi przednie koło od roweru kolarza torowego. Nie posiada ono tradycyjnych szprych lecz charakterystyczne, grube szprychy o aerodynamicznym kształcie. Podobnie jest w tym zegarku. Nie zabrakło także miejsca dla podziałki sekundowej w postaci czerwonych ( dla wartości co 5 sekund) i białych kresek. Wartości 15, 30 i 45 sekund oznaczono numerycznie w kolorze białym, natomiast 60 sekund w kolorze czerwonym. Na będącej najmniej perforowaną sekcją umieszczoną na godzinie trzeciej dzieje się jakby najmniej. Tak naprawdę ograniczono się tu do płaskiej płytki, na której nadrukowano na biało logo Orient Star oraz napis Automatic. Wszystkie te elementy połączone są ze sobą dwoma okręgami. Większy z nich stanowi plaski chapterring z podziałką minutową, natomiast mniejszy, wewnętrzny jest typowym zębatym okręgiem, którego zębatki sięgają indeksów. Są to geometryczne, nakładane indeksy ze srebrnym obramowaniem, wypełnione niemal czarną masą. Z czystej ciekawości chciałem sprawdzić czy wykazuje ona właściwości luminescencyjne. Ku mojemu zdziwieniu tak, jednakże jakość jest mizerna. Wskazówki rezerwy chodu oraz sekundnika są fasetowane w dwóch płaszczyznach i polerowane. Pierwsza z nich zakończona na płasko w przeciwieństwie do drugiej, przypominającej przekrój ołówka. Podobnie wyglądają wskazówka minutowa i godzinowa, jednakże tu bliżej centralnej części zdecydowano się na wycięcie otworów, z których połowa długości jest wypełniona tą samą masą co indeksy.

Sercem tego zegarka jest, jakżeby inaczej, in-house’owy werk mechaniczny o naciągu automatycznym. Wyposażony został w typową dla Orient Star komplikację wskazania rezerwy chodu, która wynosi 50 godzin. Dodatkowym smaczkiem jest kolejna komplikacja - małej sekundy, co tylko dodatkowo podkreśla złożoność tego projektu. Kalbier F6F44, bo o nim mowa, jest też bardzo ładnie przyozdobiony. Wahnik posiada pasy genewskie, a pozostałe elementy posiadają szlify perłowe. Dodatkowo na wahniku pokuszono się o pozłacany napis Orient Star wraz z logo. Takiej dbałości o detale ciężko szukać u innych producentów z tego przedziału cenowego. Mechanizmem operujemy z poziomu koronki na godzinie trzeciej, która nie wiem czemu, jest zakręcana. Z jednej strony domyślam się, iż Orient chciał iść za ciosem mechaniczności tego projektu, ale w tym zegarku uważam to za zbyteczne. Zwłaszcza, że większość ludzi ma problem z obsługą zegarków z zakręcanymi koronkami, których gwinty w japońskich zegarkach są raczej delikatne.

Całości tego projektu dopełnia skórzany pasek, który również nie jest tym, do czego Orient  w linii Orient Star nas przyzwyczaił. Utrzymany w czarno czerwonej kolorystyce składa się niejako z dwóch pasków - czerwonego, na który nałożono czarny z otworami - coś jak w stylu pasków rally. Całość obszyto dookoła czarną nicią. Tylko przy uszach wprowadzono małe, symboliczne czerwone obszycie. Całość wykonano ze skóry bydlęcej, jednakże mam wrażenie, iż garbowanej chromowo dzięki czemu jest miękki i szybko będzie się układał na nadgarstku. Zapięcie motylkowe w kolorystyce koperty nie może dziwić. Całość jest perfekcyjnie wykonana i dobrana, no może poza szerokością 21mm, co może utrudniać dobór alternatywnych pasków. Tylko czy są one potrzebne?

Reasumując Orient Star dostarcza kolejny niekonwencjonalny czasomierz o nietuzinkowej stylistyce trudnej do znalezienia wśród innych przedstawicieli branży (mam na myśli prawdziwych przedstawicieli). Stworzył zegarek surowy z licznymi akcentami podkreślającymi mechaniczny charakter wyrobu, nie zrywając jednocześnie z tradycją komplikacji i jakości wykonania. Szlify i odcięcia na kopercie są wyraźne i bardzo dokładnie wykonane. Ciężko doszukać się tu niedopatrzeń w kwestii kontroli jakości. Orient zadbał o każdy element. Wskazówki mają odpowiednio dobrane proporcje i kształt. Także mechanizm jest bogato przyozdobiony, czego ciężko szukać u innych producentów w tym przedziale cenowym. Mimo ciemnej kolorystki utrudniającej czytelność, dzięki sporym rozmiarom, zegarek rzuca się w oczy. Z pewnością nie jest to zegarek łatwy w odbiorze, stąd i grono potencjalnych klientów może zamknąć się w tych, którzy do tej pory byli zainteresowani chociażby markami modowymi. Sam nie jestem do końca przekonany do tego modelu, ze względu na osobiste preferencje zarówno w kwestii rozmiarów, jak i designu. Gdybym już miał wybierać to pewnie zdecydowałbym się na jaśniejszą wersję licząc na lepszą czytelność. Będę jednak szczęśliwy, gdy na nadgarstkach zamiast przesyconych kiczem „majtkowców” zobaczę tego Orienta. W tym chyba tkwi sekret tego zegarka.

* Edge-beveler – narzędzie kaletnicze używane do fazowania krawędzi skór