Jak można zebrać subkolekcję i czym to się może zakończyć.

  • Autor: Przemysław Jóźwiak
  • /
  • Dodano: 14.02.2020
  • /
  • Kategoria: Porady dla kupujących
  • /

Nudna opowiastka na temat  perypetii  kolekcjonera zegarków dla niewidomych. Zakończona aktem – wandalizmu??

Jak znającym mnie forumowiczom wiadomo, jestem zbieraczem sowieckich zegarków, a wśród swoich zbiorów posiadam kilka subkolekcji - czyli zegarków posiadających jakiś wspólny mianownik. Jedną z takich subkolekcji są zegarki dla niewidomych pochodzące z epoki Z.S.R.R.  Zainteresowałem się nimi, jak to zwykle bywa, przez czysty przypadek: mój znajomy, zegarmistrz, człowiek z ponad sześćdziesięcioletnim stażem pracy (jako dziecko pomagał ojcu, również zegarmistrzowi), osoba, której wiele w temacie zegarków zawdzięczam - udzielił mi wielu rad, wskazówek, pokazał różne sztuczki i techniki -  natomiast nigdy mi niczego nie naprawił. Otóż ten pan kiedyś, gdy byłem u niego poszukać jakiejś części do naprawy mechanizmu Rakiety, podał mi Rakietę dla niewidomych w dość kiepskim stanie jako dawcę posiadającego poszukiwany element.  Część, po którą przyszedłem pobrałem z innego mechanizmu natomiast rakietę dla niewidomych postanowiłem naprawić, odświeżyć i zachować.

To jeden z tych egzemplarzy, niestety już nie pamiętam, który…

.

Z czasem zebrało mi się tych Rakiet całkiem spora gromadka i postanowiłem poszukać zegarków dla niewidomych również z innych fabryk radzieckich – okazało się, że nie za bardzo jest czego szukać. Poprzednikiem Rakiety był Petrodworec, czyli zegarek produkowany także przez fabrykę Rakieta, tylko gdy jeszcze nie nazywała się Rakietą.

Była jeszcze damka – Zaria dla niewidomych, zegarek dość rzadko spotykany w ofercie sprzedaży, kiedyś gdy napisałem ogłoszenie, że chętnie takiego kupię, jeden z kolegów poprosił o jakieś foto, gdyż jeszcze takiego nie widział – wpisałem w Google i znalazłem fotkę, okazało się, że z aktywnej oferty na „Ebaju” – po kilku dniach była u mnie, prawie jednocześnie kupiłem drugą, w słabszym stanie, u jednego z kolegów, który czasem się udziela na forum - normalnie wysyp, stado białych kruków.

Następnie zwróciłem uwagę na kieszonki i w tym przypadku także pomógł szczęśliwy traf. Znajomy handlujący wszelkim starociem z jakąkolwiek wartością, zadzwonił, abym przyjechał bo jest kilka ciekawych zegarków i pewnie będę zainteresowany.  U niego kupuje się wszystko albo nic, było kilka egzemplarzy w fajnym stanie, więc po zakupie od razu wystawiłem je na sprzedaż na forum, ponieważ nie leżały w kręgu moich zainteresowań, natomiast zostawiłem sobie kieszonkową Mołnię z pobrudzoną tarczą, Mołnię dla niewidomych.

Po pewnym czasie dostałem na forumowe  „P.W.”  od kolegi z działu radzieckiego link z zapytaniem, czy taką mam :) była to Mołnia dla niewidomych z przeszklonym wieczkiem, pomyślałem że na 100% składak, ale zagłębiłem się w czeluści radzieckich stron miłośników czasomierzy i okazało się, że takie były. Sprzedający także był z za wschodniej granicy Polski, ale po kilku dniach pertraktacji udało się sfinalizować zakup i zegarek trafił w moje ręce

Wiedziałem też o istnieniu jeszcze jednej kieszonki dla niewidomych, pochodzącego z wczesnych lat istnienia ZSRR - Kirowskiego na mechanizmie k-43, miałem zapisane jedno zdjęcie i kiedyś trafiło mi się na allegro coś podobnego, jednak z innym mechanizmem. Pomyślałem, że może ktoś połączył tarczę radziecką ze szwajcarem i byłem dumny z posiadania choć części bardzo rzadkiego zegarka. Na forum dowiedziałem się, co to za mechanizm i "od strony do strony", znalazłem podobny zegarek, w zasadzie ten sam, tylko z niewytartą tarczą. Był w ofercie sprzedawcy z Francji, wiedziałem już, że jednak nie posiadam tarczy unikalnego Kirowskiego.

To ten "szwajcar", jest trochę starszy od radzieckich i prawdopodobnie na tym kroju tarczy wzorowali się radzieccy projektanci podczas tworzenia własnych zegarków dla niewidomych.

Po tak ciekawym zakupie postanowiłem (nauczony niesamowitym trafieniem niewidywanej w sprzedaży damki,) częściej przeglądać oferty wyszukując tego, czego nie ma w sprzedaży.  Dalsze poszukiwania i zagłębienie się w temat pozwoliły mi znaleźć jeszcze dwa cele: zegarki z podobnego okresu co Kirowski i pochodzące z fabryki w mieście Złotoust w Rosji oczywiście. Wiedząc dokładniej czego szukać, znalazłem w końcu dwa Złotousty jednocześnie, jeden w Rosji, drugi na Białorusi, obydwa w tej samej wersji, czyli stalowa niemalowana tarcza z wybitym logo fabryki, takim samym jak na mostku mechanizmu. Jeden nieco tańszy w słabszym stanie w Rosji, po negocjacjach przez kilku kolegów z forum zegarka nie udało się kupić, ponieważ pan nie zamierzał podawać swoich danych osobowych (tych potrzebnych do zrobienia przelewu). W zakupie na Białorusi pomógł mi także kolega z forum, również ten sprzedający był dość nieszablonowy: zgodził się sprzedać zegarek podstawionemu znajomemu, który mieszkał w jego okolicy i to jedynie pocztą, mimo że odbiór osobisty zająłby godzinę. Jednak zakup się udał, zegarek do mnie dotarł i był w bardzo fajnym stanie, jak na swój wiek i przeznaczenie.

Został mi jeszcze jeden Złotoust, taka sama tarcza, lecz mosiężna i malowana na biało z czarnymi cyframi. Nie poddawałem się w walce :) i znalazłem na Ukrainie  – egzemplarz w stanie agonalnym, ale za niewielkie pieniądze. Zegarek w o wiele lepszym stanie, lecz z urwanym wieczkiem sprzedał się na Ukrainie pół roku wcześniej. Przegapiłem aukcję, znalazłem ją dopiero, gdy była zakończona. Cóż, trzeba brać, co jest. Znowu trzeba było szukać kontaktu i znowu pomógł kolejny kolega z forum. Dostałem kontakt do osoby, która bez większych trudności zrobiła zakup na miejscu, przez miejscową osobę i zegarek dotarł do kraju w kieszeni. Białe resztki malowania w kilku miejscach świadczyły, iż na tarczy było coś w rodzaju emalii, natomiast linie przypominające spękaną ziemię świadczyły, że malowanie popękało i odpadło. To ten egzemplarz po zakupie.

Zegarek bardzo mnie ucieszył, równie bardzo jak fakt posiadania obu wersji Złotousta dla niewidomych. Do zamknięcia kolekcji z epoki ZSRR pozostał jedynie Kirowski ,jak się okazało, są dwie wersje – chyba.  Jedna to zegarek z białą tarczą i czarnymi cyframi bez żadnego logo fabryki na tarczy, ten jest na stronicy książki pod tytułem „Krótka encyklopedia przyborów domowych w 2-ch tomach . 1959r.” w języku rosyjskim. W tym przypadku nie ma żadnej pewności z jakiej fabryki pochodzi zegarek. Podejrzewam, że nie ze Złotoustowskiej, bo obie wersje dostępne w katalogach posiadają logo. Jest możliwość, że z pierwszej Moskiewskiej Fabryki zegarków lub, co nie jest wykluczone, z drugiej, która od lat czterdziestych oferowała w katalogach również zegarki kieszonkowe z takim mechanizmem. Zegarek jest również na innym zdjęciu, pochodzącym z aukcji w Rosji lub na Ukrainie, więc jest opcja ze jeszcze kiedyś się taki trafi.  

Druga wersja to zegarek, którego nikt nie widział, nie ma w żadnym znanym mi katalogu, ani w kolekcji, jest jedno zdjęcie z sieci i to wszystko, posiada nieco inne malowanie indeksów niż poprzednik i rosyjski napis Kirowskie na tarczy.

 Nie spodziewam się, że go odnajdę, bo może to być zegarek, którego nie ma. Jeden ze znajomych forumowiczów podsunął sugestię, iż gdyby nie wytarte indeksy, to wyglądałoby to na renowację/ malowankę/. Stwór w jednym egzemplarzu, zrobiony we własnym zakresie. Niestety nie ma żadnych dowodów na potwierdzenie lub zaprzeczenie jego istnienia. Lecz ta teza zasiała w mojej głowie ziarno, które po pewnym czasie zrodziło pewną myśl; chodziło o Złotousta z obdartą tarczą i bez wskazówek. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że jestem przeciwnikiem wszelkich prób odnawiania zegarków, wszelkie malowania, chromowania itp. to coś co natychmiast mnie do zegarka zniechęca. Oryginalny odrapaniec to coś, co bardziej cenię, chociażby za historię, którą mógłby opowiedzieć.  W wypadku Złotousta postanowiłem podejść do tematu inaczej; nie jest to zegarek, który można sobie obejrzeć  i porównać z innym egzemplarzem w dobrym stanie, ponieważ tych zegarków po prostu nie ma. Postanowiłem dokupić wskazówki najbardziej podobne do oryginalnych wskazówek i następnie skontaktowałem się z kolejnym forumowym kolegą, któremu wysłałem przesyłkę, gdy wróciła poskładałem wszystko w całość i efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania.

Zegarek nie jest już w pełni oryginalny, nie jest też w pełni zgodny z oryginałem. Wykonawca postanowił zrobić pewną różnicę między tarczą oryginalną (którą miał na fotografii), a tą którą stworzył. Powodem obawy było posądzenie o próbę stworzenia podróbki, którą ktoś mógłby chcieć sprzedać jako oryginał. Zrobił nieco drobniejsze cyfry i umieścił je nieco dalej od wypukłych indeksów, niż jest to w zegarku fabrycznym. Pomimo tej drobnej różnicy zegarek daje pojęcie jak wyglądał wychodząc z fabryki, i miło na niego patrzeć – ja przez ostatni tydzień patrzę nań kilka razy dziennie i się uśmiecham.

Koledze” Mistyk” dziękuję za odnowienie tarczy, natomiast osobom, które doczytały do tego miejsca - za cierpliwość. :)