Audemars Piguet Royal Oak Offshore Grand Prix Ref. 26290
- Autor: Mariusz Wiśniewski
- /
- Dodano: 8.01.2017
- /
- Kategoria: Recenzje i testy
- /
Audemars Piguet Royal Oak Offshore Grand Prix Ref. 26290
Audemars Piguet to istotny punkt na mapie światowego zegarmistrzostwa. Pogląd ten ma oparcie zarówno w wielkich komplikacjach, którymi producent z Le Brassus okrasza swoje dzieła, jak i przekraczaniu kolejnych granic w kontekście stosowanych rozwiązań konstrukcyjnych. Owo przekraczanie granic daje możliwość odkrywania firmy na nowo i choć czasem bywa zgubne w skutkach, bynajmniej dla oceniającego, ukazuje interesujące oblicze manufaktury. Audemars Piguet nie boi się ryzyka. Ze swoją pozycją, prestiżem, mogliby poprzestać na wytwarzaniu nobliwych, klasycznych zegarków, ale bezpieczna droga nie jest tu najwyraźniej celem podstawowym. Świadczy o tym chociażby kolekcja Royal Oak Offshore, co do której koncepcja zrodziła się w roku 1989, a pierwsze modele ujrzały światło dzienne w 1993.
Z założenia miała ona stanowić odrębny kierunek działania od stonowanego, klasycznego trzonu oferty jednak chwilami nie mogłem się oprzeć wrażeniu, iż manufaktura trochę się zakiwała. Nieraz przecierałem oczy ze zdziwienia patrząc na ucieleśnienie coraz to bardziej szalonych pomysłów designerów. Ich działania omijały pierwotnie nakreśloną koncepcję Royal Oak. Offshore miały być odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku w kontekście dużych, męskich czasomierzy sportowych. Tylko jaki sens ma pakowanie tourbillona do zegarka o charakterze sportowym? Jaki sens ma wyposażanie pierścienia w kamienie szlachetne albo tworzenie w całości modelu biżuteryjnego na potrzeby kolekcji dedykowanej sportowcom? To tak, jakby zrobić zegarek dla nurków z marną klasą wodoszczelności albo "pilot" bez ochrony antymagnetycznej. Niedorzeczność? Nie do końca, bo jednak rozpatrując zagadnienie pod kątem realiów biznesowych i zapotrzebowania rynku, szczególnie bliskiego wschodu, amerykańskich raperów, niektórych sportowców, działania te nie są pozbawione sensu. Obecnie kolekcję Offshore kształtuje różnorodność odnosząca się do szerokiej palety wielkich komplikacji oraz urozmaicenia materiałowego. Ja chciałbym zwrócić Waszą uwagę na limitowany do 1750 sztuk Royal Oak Offshore Grand Prix Chronograph, który miał swoją premierę podczas SIHH 2010. Uważam, iż rzeczony model doskonale wpisuje się w pierwotne założenia kolekcji Offshore.
Wyróżnia go wszystko to, co powinno być domeną współczesnego czasomierza o charakterze sportowym, a mianowicie lekka koperta wytworzona z materiałów zaliczanych do high-tech oraz wytrzymały mechanizm. Koperta utrzymana jest w stylistyce opracowanej wiele lat temu przez Géralda Gentę. To, co wówczas szokowało, dziś uznaje się za kultowy klasyk nieodłącznie kojarzony z Audemars Piguet. Chodzi oczywiście o oktagonalny pierścień z charakterystycznymi sześciokątnymi śrubami. Pierwowzór promował stal jako materiał sportowego zegarka luksusowego. Czasy się jednak zmieniają i dziś firma sięga po karbonowy pierścień upiększony elementami ceramicznymi. Ten, spoczywa na kopercie także wykonanej z włókien węglowych wiązanych podczas procesu produkcyjnego przeprowadzanego w wysokiej temperaturze, gdzie forma poddawana jest kompresji z siłą nacisku rzędu 300 kg / 1 cm kwadratowy. Nawiasem jako ciekawostkę dodam, iż gdybyśmy wszystkie włókna węglowe ułożyli wzdłuż łącząc ich końce, otrzymalibyśmy odcinek o długości 99,7 km lub 22,2 metra w wiązce. W efekcie powstaje kompozyt składający się w 76% z karbonu i 24% poliamidu. Poliamid w przemyśle wykorzystywany jest do produkcji części maszyn takich jak łożyska ślizgowe czy koła pasowe ponieważ wykazuje dużą odporność zmęczeniową, mechaniczną, jest odporny na ścieranie i dobrze tłumi drgania. Koronkę wytworzono z czernionego tytanu, przyciski chronografu stanowią połączenie tytanu z czarną ceramiką i zostały osadzone w tytanowych osłonach pełniących dla nich rolę ochronną. Również dekiel częściowo wykonano z tytanu. Koperta waży zaledwie 120 gramów. Nie sposób się więc dziwić, iż pomimo niemałych jej rozmiarów wynoszących wszerz 44 mm, wzdłuż 56 mm i przy grubości 15,7 mm, trudno poczuć, że ma się zegarek na ręku. Ciekawie prezentuje się tarcza, której kolorystykę oparto na zasadzie kontrastów. Dzięki temu całość jest czytelna choć pewnie nie każdemu przypadnie do gustu, podobnie jak lupka umieszczona nad datownikiem do której część osób ma awersję utożsamiając to rozwiązanie głównie z firmą Rolex. Jednakże Audemars Piguet zachwyca dyskrecją. Oglądając czasomierz na żywo można wręcz dojść do wniosku, iż owa lupka jest atutem. Koperta Offshore Grand Prix skrywa mechanizm 3126/3840 będący naturalnym rozwinięciem kalibru 3120.
Było bowiem do przewidzenia, iż wkładając tyle energii i serca w projekt rzeczonego werku, mistrzowie z Audemars Piguet będą chcieli poszerzyć jego funkcjonalność o dodatkowe komplikacje. Te jednak absorbują energię sprężyny umieszczonej w bębnie stąd powstała konieczność zadbania o efektywność pracy naciągu. Producent zastosował naciąg dwustronny, co wymusiło użycie nawrotnika. Jego zadanie polega na zmianie kierunku obrotu przekładni ponieważ wahnik naciąga sprężynę podczas ruchu w obu kierunkach. Po wewnętrznej stronie pracującego na ceramicznym łożysku kulkowym wahnika, znajduje się zębnik współdziałający z kołem redukcyjnym w osi którego pod mostkiem pracuje zębnik zazębiający się z kołem nawrotnika. Jest to centralny nawrotnik planetarno-zapadkowy. W momencie, gdy wahnik porusza się w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, energia przekazywana przez nawrotnik powoduje obrót koła naciągu o asymetrycznym profilu zębów. Pełni ono też rolę koła zapadkowego ponieważ jego praca jest jednokierunkowa i ograniczana przez zapadkę. Mocowanie rzeczonego koła zrealizowano na dwóch osiach pomiędzy mostkiem automatycznego naciągu, a płytą łożyskową z użyciem kamieni łożyskowych po obu stronach. Koło zapadkowe współpracuje z kołem redukcyjnym poprzez zębnik napędzający koło będące wyłącznikiem naciągu automatycznego. Koło wyłącznika zawiera rowki, w które podczas pracy automatycznego naciągu wsunięte są końce czteroramiennej sprężyny zamocowanej od spodu. W górnej części usytuowany jest zębnik wyłącznika zazębiony z kołem pośrednim. Za nim znajduje się koło sprężyny napędowej bębna poruszające się przeciwnie do ruchu wskazówek zegara tym samym nakręcające sprężynę. W momencie, gdy wahnik porusza się w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara, nawrotnik zmienia swoją pozycję w efekcie czego zawsze zapewnia jednokierunkowy ruch obrotowy wałka sprężyny, a więc jego koło ponownie obraca się przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Podczas opisu konstrukcji nawrotnika wspomniałem, iż kaliber wyposażony jest w wyłącznik naciągu automatycznego. Jest to przydatne rozwiązanie w sytuacji, gdyby ktoś wpadł na pomysł nakręcania zegarka koronką. Wówczas poprzez zębnik naciągowy następuje ruch koła zapadkowego, które za pośrednictwem koła pośredniego powoduje obrót koła sprężyny napędowej bębna. To z kolei uaktywnia koło zazębiające się z zębnikiem wyłącznika w efekcie czego sprężynka wysuwa się z rowków koła wyłącznika i następuje rozłączenie automatycznego naciągu. Warta odnotowania jest także konstrukcja datownika, a konkretniej rzecz ujmując kół odpowiedzialnych za zmianę daty. Podczas pracy zegarka, naciągnięta sprężyna w bębnie powoduje jego ruch, co w rezultacie za pośrednictwem koła napędowego porusza zębnik minutowy. Zębnik minutowy od strony tarczy przechodzi w oś minutową, na której osadzony jest ćwiertnik. Ćwiertnik poprzez koło zmianowe i zębnik zmianowy, wprawiają w ruch koło godzinowe. Koło godzinowe napędza koło redukcyjne współpracujące z kołem kalendarzowym. W osi rzeczonego koła przymocowana jest dwustronnie klatka zawierająca zapadkę wraz ze sprężyną zapewniającą energię do natychmiastowej zmiany daty. Od spodu zamontowana jest też zewnętrzna sprężyna blokująca klatkę koła kalendarzowego, podczas gdy samo koło porusza się naciągając wewnętrzną sprężynę. O północy poprzez sworzeń następuje odepchnięcie zewnętrznej sprężyny, co w konsekwencji przyczynia się do zwolnienia zapadki, zazębienia z zębami pierścienia zawierającego cyfrowe wskazanie dnia miesiąca i jego obrót o jedną podziałkę. Umieszczony obrotowo na płycie pierścień jest przymocowany trzema zabezpieczającymi wkrętami. Dodatkowo został zabezpieczony przed przypadkowym cofnięciem przy użyciu zapadki dociskanej sprężynką. Mechanizm datownika zawiera także system szybkiem korekty wskazań. Warto też zaznaczyć, iż datownik ma zapewnione rubinowe łożyskowanie w postaci 5 kamieni. Co ciekawe, producent podając ogólną ilość kamieni nie ujmuje ich przyjmując dla kalibru bazowego, a więc 3126 (i podobnie 3120), 40 sztuk. Dołożenie komplikacji chronografu pochodzącej od Dubois Dépraz (3840) zwiększa tę wartość do 59, co ma przede wszystkim swoje uzasadnienie w zmniejszeniu tarcia w łożysku. Im więcej oporów wynikających z tarcia trzeba pokonać, tym więcej mocy się spala. Straty występują na łożyskach, na przekładniach, w wychwycie i kole balansowym. Dlatego tak bardzo istotna jest geometria zębów oraz odpowiednie ich wykończenie. Pod tym względem, kaliber 3126 osiąga poziom mechanizmów posiadających Pieczęć Genewską. W ślad za wymogami rzeczonego certyfikatu, w wychwycie blokadę kotwicy zrealizowano nie za pomocą dwóch klasycznych słupków umieszczonych na wysokości jej drążka, ale przy użyciu pierścieniowego mostka ograniczającego ruch na wysokości widełek. Respekt dla Pieczęci Genewskiej jest także widoczny w sposobie mocowania włosa. A skoro już poruszyłem jedno z zagadnień dotyczących regulatora, to kilka słów poświęcę regulacji koła balansowego. Firma Audemars Piguet przywiązana jest do Gyromax. To jedna z najbardziej precyzyjnych metod regulacji bez mechanicznej ingerencji we włos. Nie ma więc konieczności stosowania żadnych przesuwek regulacyjnych. Wszystko odbywa się za pomocą ekscentrycznych ciężarków. Te, nacięte z jednej strony umieszczone są na kołkach usytuowanych na sześciu wypustkach znajdujących po wewnętrznej stronie wieńca oraz na ramieniu koła balansowego. W sumie ciężarków jest osiem i to właśnie nimi można regulować dokładność pomiaru czasu. Niestety, to co z jednej strony stanowi zaletę, z drugiej staje się zmorą wielu zegarmistrzów ponieważ Gyromax, choć super precyzyjny, jest też dość kłopotliwy w kontekście uzyskania zadowalających rezultatów regulacji.
Koło balansowe otrzymało ochronę przeciwwstrząsową KIF Elastor oraz mocowanie na mostku gwarantującym solidną stabilność pracy oraz wytrzymałość . Mostki zostały przytwierdzone za pomocą śrub wkręconych we wprasowane gwintowane tuleje, co dodatkowo ma stanowić o solidności konstrukcji. Wracając do poruszonego wcześniej tematu Pieczęci Genewskiej, w kalibrze 3126 widać również wiele innych nawiązań. Dotyczą one między innymi wykończeń, co dla estetycznego odbioru zegarka jest niezwykle istotne. Ma to szczególne znaczenie wówczas, gdy producent zastosuje przeszklony dekiel, a taki występuje w Royal Oak Offshore Grand Prix. Mamy więc możliwość podziwiania pasów genewskich oraz groszkowania płyty łożyskowej, której fragment widać pod kołem balansowym. Zachwycają załamane i wypolerowane na wysoki połysk krawędzie mostków. To samo dotyczy krawędzi otworów na śruby i kamienie rubinowe. Główki śrub także wypolerowano. Całość wygląda fantastycznie choć osoby mające styczność z kalibrem 3120 mogą odczuć lekki dyskomfort, bo wahnik z 22-karatowego złota nie przedstawia herbów rodzin Audemars i Piguet. Zamiast tego w 3126 dostajemy czernidło z dwoma wgłębieniami oraz ascetycznym czerwonym logo AP umieszczonym centralnie. Ale taki właśnie jest Royal Oak Offshore Grand Prix - trochę kontrowersyjny. Trudno przejść obok tego modelu z obojętnością. Albo staniemy się jego wielkimi fanami albo go nie polubimy. Ja pozwolę zaliczyć się do tej pierwszej grupy choć uczciwie muszę przyznać, że nie od razu mi się ten czasomierz spodobał. Mechanizm jednak przełamał pierwszą niechęć, a w końcu i design przypadł do gustu.
- Doceń i poleć nas:
poprzedni
Kobieta na zakupach
następny
Odszedł ostatni bohater Dywizjonu 302